HOME / BADANIE ŻYCIA I LUDZI / {NR STRONY}
HISTORIA RODZINNA
PACJENTKI
HISTORIE MIŁOSNE
ŻYCIE WEWNĘTRZNE
BADANIE ŻYCIA I LUDZI
kiedy przetańczywszy noc całą wracałam do domu, czułam próżnię. Zajmowały mnie zbiory roślin, kamieni, badałam tajemnice przyrody. Byłam panną na wydaniu, i nie byłam. Czy się kiedy kochałam? wątpię jako pensjonarka, zajmował mnie jeden doktór, brzydki jak noc, nadzwyczaj inteligentny, miękkim głosem przemawiał do mnie, myślałam o nim przez pewien czas dzień i noc, ale zdaje mi się, że mnie pociągało do niego stanowisko i Warszawa. Czasem fakt na pozór mało znaczący rozstrzyga o losie człowieka. W mieście gdzie mieszkałam, bawiła p. X. świeżo upieczona gimnazistka u swego brata, na prowincyi panny są tak banalne, pierwsza intelligentka, którą spotkałam tak od razu mnie ujęła, że się zaprzyjaźniłyśmy tą serdeczną przyjaźnią jaka bywa w tym wieku. Czas tak mile z Nią spędziłam, że po jej odjeździe uczułam taką pustkę, że na drugi dzień zaraz pojechałam za nią do Warszawy. Pomimo tej przyjaźni jaką miałam dla Niej, złe instynkta a raczej to wychowanie burżujowskie jakie nam dają, a sami nie mamy jeszcze tej samodzielności myślenia przeważyły przyjaźń i sympatyą. Zaraz po przyjeździe do Warszawy. poszłam do Niej, a widząc na liście lokatorów: Ojciec Jej, Abram Faktor1, uprzedzenie kast, i myśl, że ja mam wejść do ludzi, którzy tak poślednie stanowisko zajmują w społeczeństwie, jakkolwiek 6 synów skończyło uniwersytet, którzy mnie będą razili mową, ruchami, ręka ma zadrżała nie mając odwagi dotknąć klamki, by wejść do ludzi nie równych mi urodzeniem i wychowaniem, dzisiaj nie zrobiła bym
1) Faktor – dawniej pośrednik handlowy.
Komentarze
PANNA NA WYDANIU. Okres przed zamążpójściem odznaczał się w życiu młodych kobiet w XIX wieku dużą dynamiką. Trzon wychowania dziewcząt w zamożnej rodzinie stanowiło przygotowanie do roli matki, żony i zarządczyni gospodarstwa domowego. Najważniejszym zadaniem przed ślubem było więc stanie się „dobrą partią” i wyjście dobrze za mąż (Magda Urbańska, Wychowanie i kształcenie kobiet w XIX-wiecznej Polsce, „Saeculum Christianum” 2011, t. 18, z. 1, s. 217–230). Wraz z wiekiem i wizją staropanieństwa stopniowo zwiększano ilość okazji do nabywania umiejętności społecznych i intensywność nauki. Małżeństwo było wypełnieniem naturalnego i jedynego obowiązku kobiety, ale również podporządkowaniem się woli męża. Oprócz podstawowych umiejętności praktycznych w zarządzaniu domem (prowadzenie rachunków, opieka nad dziećmi, organizacja spotkań towarzyskich) młode dziewczęta uczono także budowania odpowiednich relacji z potomstwem i służbą oraz obycia w towarzystwie (Klementyna Hoffmanowa, Pamiątka po dobrej matce czyli ostatnie jej rady dla córki, Złoczów 1819). XIX-wieczne podręczniki wychowania zalecały np. naukę języków obcych, po pierwsze dla lepszego przyswojenia kultury innych krajów, po drugie dla obycia na salonach (Izabela Rusinowa, Ideały wychowawcze kobiet wśród ziemiaństwa polskiego w XVIII wieku, w: Kobieta i edukacja na ziemiach polskich w XIX i XX w., red. A. Żarnowska, A. Szwarc, t. 2, Warszawa 1992, s. 83–94). Powszechna była także nauka gry na instrumentach, tańca i śpiewu, którymi popisywano się w towarzystwie. Wśród rozrywek panien na wydaniu można wymienić te, podejmowane w domowym zaciszu: lekturę (prasa odradzała młodym kobietom czytanie „szkodliwych” romansów), korespondencję, haft, rysunek. Szczególną popularnością cieszyły się bale, spotkania i zebrania towarzyskie, a także teatr i spacery (Monika Piotrowska, Wokół kobiecej rozrywki. Czasopiśmiennictwo lat sześćdziesiątych XIX w., w: Kobieta i kultura czasu wolnego, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Warszawa 2001, s. 115–134). W drugiej połowie XIX wieku coraz częściej piętnowano rozrywki wystawne, ponad stan i stopniowo zwracano się ku zabawom utylitarnym. Kobiety żydowskie grały także w karty, na fortepianie i podróżowały (Anna Wiernicka, Z okruchów rzeczy o zajęciach w czasie wolnym. Bogate mieszczaństwo żydowskie pierwszej połowy XIX w. [w świetle inwentarzy pośmiertnych], w: Kobieta i kultura czasu wolnego, s. 135–150). Podróże do innych państw, kurortów uzdrowiskowych lub do krewnych, zawsze w towarzystwie opiekuna lub opiekunki stanowiły istotny element rozwoju młodych kobiet (Dietlind Hüchtker, Kobieta w podróży. Czas emancypacji, czas wolności czy kontynuacja codzienności?, w: Kobieta i kultura czasu wolnego, s. 313–325; Marcelina Kulikowska, Dziennik: 10.1894–2.1897, baza Archiwum Kobiet; Pamiętnik nieznanej autorki [krakowskiej dziennikarki], przebywającej w Tatrach, baza Archiwum Kobiet). Podróże poszerzały horyzonty, wzbudzały ciekawość świata, przynosiły doświadczenia, ale również wzbogacały krąg towarzyski, zwiększając szanse na zamążpójście. Były też okazją do wypoczynku i rozrywki, najczęściej poza miastem, na wsi, nad morzem lub w górach. Maria Jadwiga Strumff wyszła za mąż w roku 1880. W 1869 Narcyza Żmichowska pisała do Julii Baranowskiej, kiedyś swojej uczennicy, a wówczas przełożonej pensji dla panien, że „Już nie pierwszy raz zrobiłam to spostrzeżenie, jak niebezpieczną jest rzeczą, że młode osoby przez wielką niewinność lub skromność kierujących je osób starszych nic a nic się nie rozumieją fizyologicznie. Jest to dotychczas jakiś fałsz pedagogiczny w wychowaniu kobiety (…). Dziewczyna młoda uczy się tajemnic życia albo podkradanym najzgubniejszym sposobem, albo z książek i domysłów, albo w najlepszem dziś idealnym przypuszczeniu od męża dopiero”. Dziewczęta miały nikłe lub w najlepszym wypadku bardzo ogólne pojęcie o własnej fizjologii, mechanizmach aktu seksualnego, zapłodnienia i porodu. Nie korzystały też wystarczająco z pomocy lekarskiej, przejęte wstydem i nieświadomością, na co narzekała w 1881 roku Paulina Kuczalska-Reinschmitt, pisząc, że „prawie nie wszystkie mężatki, co mówię – nierzadko dorastające lub już dorosłe dziewice, wskutek nurtującej je choroby musiały się poddać ścisłemu egzaminowi jednego lub kilku nawet lekarzy” i wolały cierpieć kilka lat niż przełamać wstyd. Przełomem okazała się książka Co każda matka swojej dorastającej córce powiedzieć powinna autorstwa Izabeli Moszczeńskiej, napisana w formie listu matki do córki, wydana w 1904 roku. Narratorka dużo mówi o miłości, pociągu seksualnym, a ponadto dość dokładnie wyjaśnia, czego spodziewać się w małżeńskim łożu i jak przebiega poród. Nie pojawia się tam jednak antykoncepcja. Pierwsza wzmianka o metodach zapobiegania ciąży opublikowana w dość dużym nakładzie to rozdział austriackiej encyklopedii zdrowia autorstwa Anny Fischer-Duckelmann, Kobieta lekarką domową. Drugie wydanie z 1912 roku, przetłumaczone na język polski, zawierało rozdział Nieco o zapobieganiu zapłodnienia. Autorka nie popierała abstynencji jako metody zapobiegania ciąży, bo według niej było to powodem frustracji i konfliktów małżonków. Za to proponowała pessarium (kapturek dopochwowy), omówiony z serią pomocnych ilustracji montażu, kalendarzyk małżeński albo wypłukiwanie nasienia po stosunku za pomocą ciepłej wody.