HOME / BADANIE ŻYCIA I LUDZI / {NR STRONY}

HISTORIA RODZINNA

PACJENTKI

HISTORIE MIŁOSNE

ŻYCIE WEWNĘTRZNE

BADANIE ŻYCIA I LUDZI
się lepiej, to specjalnie żydowskie, dziwiła się po co się właściwie leczy, bo była zupełnie zdrową i wcale nawet nie kasłałam. Przy wyjściu złapała mnie jej służąca, nawet żydówka, że jej pani oszustka, wyjeżdża i nie zapłaci mi. Rzeczywiście musiałam zagrozić jej adwokatem, i tylko połowę odzyskałam, wdychanie zatrutego powietrza stanowiło drugą część zapłaty. Czy człowiek żyjący w ciasnem kółku domowego otoczenia może mieć pojęcie o życiu i usposobieniu ludzi? Jakie myśli i uwagi nasuwają się, jak się ktoś obraca coraz to w innej sferze, jak poznaje ludzi, ich wady, pojęcia, sposób myślenia i życia. Posłała po mnie pewna finansistka, a raczej ja tak zrobiłam, że musiała po mnie posłać, bo wiedząc że mąż jej żyje z pewną baletnicą, byłam ciekawa ten typ poznać, a ciekawy i parweniuszka w najwyższem tego słowa znaczeniu. Chce być wielką damą ale wychowana w finansach łódzkich niemiecko żydowskich, cechy wielkiej damy na tamtym terenie może uchodzą, a u nas śmieszą. Dama owa każe mi na siebie czekać z pół godziny, nareszcie raczy wejść, maleńka niepozorna, ale tren większy od Niej, lokaj stoi wyfraczony ganté1, i co chwila pani go woła, by coś podał, chociaż to stoi tuż przy Niej, mnie, taki pusty śmiech porwał, że nie mogłam się wstrzymać. Zpojrzała na mnie zgorszona, tłomaczyłam się blaskiem słońca, który mi się rzuca w oczy, czyż to nie komiczne, mieć nogi i ręce bezwładne, dla tego że się ma dużo pieniędzy, prawdziwa arystokracya, sama się fatyguje, jak jej co potrzeba wziąść z sąsiedniego stolika. Koncert przy tem bezpłatny, dziecko w bieli, a jakie, rzuca się po ziemi, piszczy, dowód dobrego wychowania. Pomimo nadawania sobie tych tonów, pierwotny instynkt dama ta wielka zachowuje przy zapłacie targując się_
Jeszcze większą pańskość chciała mi pokazać, że mnie zamówiła

1) Ganté (fr.) – w rękawiczkach.

Komentarze

FINANSJERA

FINANSJERA. FINANSJERA NIEMIECKO-ŻYDOWSKO-ŁÓDZKA. Dorobkiewicze, czyli rodziny, które przy wykorzystaniu sprzyjających okoliczności osiągnęły awans społeczny, w świadomości osób z kręgu inteligencji i wyższych sfer były postrzegane jako te, którym nie należał się szacunek i uznanie. Negatywne stereotypy dotyczące burżuazji kreowały, utwierdzały i powielały artykuły prasowe i literatura (Korespondencya „Wieku”, „Wiek” 1875, nr 42, s. 2; Bolesław Prus, Lalka, 1890; Władysław Reymont, Ziemia obiecana, 1899). Wśród parweniuszy byli także „obcy” – bogaci Żydzi lub Niemcy dorabiający się kosztem Polaków (Marek Mariusz Tytko, Niemiec w literaturze polskiej XIX wieku (przypomnienie wybranych motywów), w: „Religious and Sacred Poetry: An International Quarterly of Religion, Culture and Education” 2015, ed. by M.M. Tytko, nr 1, s. 377–382). Głównymi wartościami, które miały porządkować życie dorobkiewiczów były pieniądze. Z tego względu rodzina parweniuszowska otwierała się na zewnątrz. Prestiż był eksponowany społeczeństwu, często nawet ponad rzeczywisty stan, a dzieci – jako wizytówka rodziców – kierowane „w świat”, do różnego rodzaju prestiżowych placówek edukacyjnych i wysyłane w podróże zagraniczne (Stefania Kowalska-Glikman, Stereotypy grup drobnomieszczańskich w publicystyce Królestwa Polskiego XIX w., „Przegląd Historyczny” 1990, t. 81, z. 3–4, s. 479–505). Jednocześnie nie przekazywało się im istotnych wartości wewnątrzrodzinnych związanych z jej spoistością i odrębnością. Stąd też krytyka wychowania dzieci parweniuszowskich, które przy zachowaniu zewnętrznych pozorów (np. takich jak ubiór), swoim zachowaniem nie reprezentowały norm i wartości właściwych dla wyższych sfer. Małżeństwo pozostawało przede wszystkim kwestią interesu i umowy społecznej, która jej stronom miała zapewnić wzrost prestiżu i majątku. Kandydatki na żony wszechstronnie przygotowywano do ich roli, wpajano im także przekonania na temat zamążpójścia i wagi tego aktu dla rodziny, jednocześnie starannie kierując procesem wyboru męża. Bardzo istotna była kwestia oferowanego posagu. Staropanieństwo przez rodziny dorobkiewiczów było z kolei postrzegane jako nielukratywne (Marta Sikorska-Kowalska, Pozycja i rola kobiety w małżeństwie na przykładzie burżuazji łódzkiej przełomu XIX i XX wieku, w: Kobieta i małżeństwo. Społeczno-kulturowe aspekty seksualności. Wiek XIX i XX. Zbiór studiów, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Warszawa 2004, t. 8, s. 103–118). Z drugiej strony pozytywiści figurę dorobkiewicza stawiali za wzór awansu społecznego, w opozycji do próżniaka-arystokraty (Dorobkiewicze, „Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego Literatury i Sztuk Pięknych” 1873, nr 3, s. 19–20; Józef Ignacy Kraszewski, W pocie czoła: z dziennika dorobkiewicza, Warszawa 1884; Stefania Kowalska-Glikman, Stereotypy grup drobnomieszczańskich...). Nowa burżuazja napędzała gospodarkę, aktywizowała otoczenie i wyznaczała nowe standardy pracy i kariery zawodowej (wykształcenie, gromadzenie oszczędności, inwestowanie, zaangażowanie).