HOME / BADANIE ŻYCIA I LUDZI / {NR STRONY}

HISTORIA RODZINNA

PACJENTKI

HISTORIE MIŁOSNE

ŻYCIE WEWNĘTRZNE

BADANIE ŻYCIA I LUDZI
Kobiet złych niema, są to wyjątki, złemi ich robi życie. Jedne biorą się do pracy i w tej zagłuszają swe zawody życiowe inne zawiedzione puszczają się, również by w sobie zagłuszyć ten ból pierwszego zawodu miłosnego. Dla czego Tarnowska, Steinheilowa, Borowska1 są na ławie oskarżonych, czy to ich wina? nie ich mężów. Gdyby te kobiety miały za towarzyszy ludzi nie były by popełniły zbrodniczych czynów, jedno cierpią w sobie, drugie nie chcą, nie mogą, kwestya temperamentu. Tarnowska 16letnie dziecko dostaje hulakę, który Ją prawdopodobnie tak deprawował, że ją sam popchnął na drogę prostytucyi, ta obojętność dla Niej Jej męża wzbudza w Niej uczucie zemsty na wszystkich mężczyzn i sprowadza zanik serca. Piękna kobieta ponieważ ją natura wyróżniła i świat psuje traci serce. Steinhalowa, mąż marna istota, bez woli, bez charakteru. Borowskiej jako kobiecie inteligentnej niezwyczajnie nie może wystarczyć jej mąż, który jest człowiekiem bez charakteru i niżej od Niej stoi umysłowo, nie możemy również obwiniać Jej w zabójstwie, grała tu rolę zazdrość i obrona Jej własnego honoru. Zauważyłam jeszcze, że mężczyźni uważają kobietę za swoją rzecz, nawet gdy nie jest żoną a kochanką, a zdradzi ich zabijają gdy tymczasem oni tę samą żonę lub kochankę zdradzają i uważają że im wolno. Wolno Tobie wolno i mnie, kobieta jak prawdziwie kocha nigdy nie zdradzi czy to żona, czy kochanka, a mężczyzna żeby najwięcej kochał to dla byle spódniczki jak go zkokietuje, zdradzi najpiękniejszą najmłodszą i najlepszą żonę, a Ona mu zawsze przebacza, chociaż

1) Maria Tarnowska, Marguerite Steinheil, Janina Borowska – zostały oskarżone o zamordowanie męża lub kochanka, procesy sądowe toczyły się w latach 1907–1910.

Komentarze

PODWÓJNE STANDARDY

PODWÓJNE STANDARDY. Obserwacje Marii Strumff są zaskakująco zgodne z postrzeganiem stanu rzeczy na przełomie wieków przez wiele kobiet ze środowiska emancypacyjnego. Izabela Moszczeńska, autorka książki Czego nie wiemy o naszych synach z 1904 roku, rozpisywała się o podwójnej moralności młodych mężczyzn. Opierała swój tekst na badaniach ankietowych przeprowadzonych w 1899 i 1903 roku wśród warszawskich studentów, którzy przyznawali, że nie utrzymują celibatu do ślubu. Większość rozpoczęła życie seksualne między piętnastym a siedemnastym rokiem życia i miewała stosunki seksualne, najczęściej ze służącymi lub prostytutkami. Moszczeńska pisała zniesmaczona: „Iluż istnieje takich, dla których rozpusta nazywa się młodzieńczą werwą, uwiedzenie – szczęściem dla kobiety, zdradzenie żony – sprytnym figlem, a prostytucja – złem koniecznym? (…) Na tym punkcie, u nas zwłaszcza w pewnych sferach towarzyskich, istnieje wprost epidemiczny zanik zmysłu moralnego, idący w parze z przekonaniem, że naturalny porządek rzeczy wymaga, by istniały pewne grupy ludzi pozbawione praw ludzkich i niewarte żadnych względów, a żyjące tylko dla użytku, rozrywki lub wygody ludzi uprzywilejowanych” (Czego nie wiemy o naszych synach, Warszawa 1904, s. 10). Prawie w tym samym czasie Zofia Nałkowska, w słynnej przemowie w 1907 roku na Zjeździe Kobiet (Uwagi o etycznych zadaniach ruchu kobiecego. Przemówienie wygłoszone na Zjeździe Kobiet Polskich, w: A. Górnicka-Boratyńska, Chcemy całego życia. Antologia polskich tekstów feministycznych z lat 1870–1939, Warszawa 2019) obnażała władzę podwójnych standardów, podzielanych także przez kobiety, wierzące, że dzielą się na te przyzwoite, z dobrego towarzystwa (niewinne panny i żony) oraz te upadłe (prostytutki, kokoty, kobiety uwiedzione, matki z nieślubnymi dziećmi), które nie mają na Zjeździe swojej reprezentacji. Nałkowska wskazywała, że podwójne standardy moralne skazują kobiety na życie połowiczne: „przyzwoite” są szanowane za cenę kastracji seksualnej, „upadłe” znają rozkosz, ale są pozbawione szacunku społecznego. Wzywała w związku z tym kobiety do wzniesienia się ponad podziały ustanowione przez mężczyzn, służące ich władzy i wygodzie. Z jednej strony żona zapewnia im legalne potomstwo i stałość małżeńską, z drugiej – zaznają oni przyjemności zmysłowej poza małżeństwem, z „kobietami upadłymi” – uwiedzionymi, utrzymankami, prostytutkami. Te podwójne standardy feministki drugiej fali uznały za podstawę patriarchatu. Luce Irigaray w rozprawie Rynek kobiet („Przegląd Filozoficzno-Literacki” 2003, nr 1, s.15–30, przeł. A. Araszkiewicz) ukazuje, że kobieta w patriarchacie musi zająć jedną z trzech pozycji – dziewicy, żony lub prostytutki. Na rynku seksualnym obecne są „dziewice”, przeznaczone do zamążpójścia, i „prostytutki”. Kobiety, które miały przedmałżeński stosunek seksualny, czyli „kobiety upadłe”, odpowiadają statusowi „wybrakowanego towaru” w handlu innymi dobrami. Często odtąd nie mają przed sobą innej drogi życiowej niż dalsze prostytuowanie się, będące dla nich jedynym możliwym źródłem dochodu. Aktywność seksualna (młodych) mężczyzn, choć przecież także jest katechizmowym grzechem, nie spotyka się natomiast ze stanowczym potępieniem – jest tolerowana na wpół jawna i na wiele sposobów usprawiedliwiana – np. przekonaniem, że młodzi mężczyźni nie mogą zapanować nad silniejszym niż w przypadku kobiet pociągiem seksualnym. Pociąg taki w przypadku kobiet jest natomiast uznawany za niezgodny z naturą, perwersyjny lub patologiczny.