HISTORIA RODZINNA

PACJENTKI

HISTORIE MIŁOSNE

ŻYCIE WEWNĘTRZNE

HISTORIA RODZINNA

PACJENTKI

HISTORIE MIŁOSNE

ŻYCIE WEWNĘTRZNE

Zeszyt pierwszy (2 strony)

Gałęź ta medycyny zajęła mnie ogromnie, wychowana w dostatkach1 wypieszczona w domu, przez męża2, z całą gorliwością oddałam się pracy, z zaparciem się siebie, oczekiwałam chwili kiedy szłam do szpitala, wychodziłam smutna. Cieszyłam się nadzieją że będę mogła pomagać ludziom, ulżyć cierpieniom. Wychowana w surowych zasadach moralności, religii, patrzałam na świat różowo. Byłam szorstką, dziką, od ludzi uciekałam, nie miałam w sobie w życiu nic kobiecego, ubrać się było dla mnie karą. Ambicyą moją całe życie była nauka, poezya, malarstwo, żadne ziemskie namiętności. Naraz trzeba się było uczyć mówić, by przyzwyczaić się do banalnych rozmów, do których miałam całe życie awersyą, by uprzyjemnić przykrość leczenia; myśleć o tem by kapelusz nie był krzywo, wyrzec się zasad i przekonań. Od pierwszej chwili postanowiłam badać ludzi, wybitniejsze pacjentki opiszę, oraz wpływ jaki wywarły na mnie.Nigdy niepewna siebie, pomimo gruntownej znajomości przedmiotu, pierwsze pacjentki, prawie, że odmawiałam i cieszyłam się kiedy odchodziły. Teorya, bez praktyki samoistnej, zdawała mi się niczem. Kiedy pierwszy raz, miałam pójść do obcego domu, straszne uczucia mną miotały, wyrzekłam się swego ja, przeszłości, tradycyi, ale to w teoryi, ta myśl, że mi ktoś może ubliżyć! Postanowiłam sobie śmiało, a nogi i ręce mi drżały, z głową do góry iść na pierwszy ogień. Pierwszą moją pacjentką, była na szczęście gąska bogata z gminu, która sobie uważała za zaszczyt mnie u siebie mieć „bo pewno bywam u całej arystokracyi”. Raziło mnie to ciągłe ściskanie rąk ludzi obcych, a paliły wsuwane pieniądze. Wstydziłam się, jakby ktoś mi jałmużnę dawał. Straszne to jest brać się do pracy ludziom zepsutym dostatkami W pierwszym roku wybitniejsze były; tylko jedna kobieta 60 letnia, która kazała podziwiać swe kształty, nawiasem mówiąc zwiędły wdzięk, wzbudzało to we mnie wstręt, i brzydziłam się jej jako moralnie zepsutey. Śmieszną mi się wydała również pewno coś około tego, która

w obec mnie udawała młodą, twarz massowała, dla świeżości, mówiła ciągle o miłościach swych, syna draba, uważała za dziecko kiedy, wchodziłam mówiła „leve toi”3 i raz, kiedy ten chłopiec odważył się do mnie uśmiechnąć, przeprosiła mnie że chwilowo wyjeżdża, zdawało mi się to tak, głupim, ja która, nie rozumiem co flirt, co się podobać i uważają mnie za kobietę Ludzie w salonie są […] jak w sypialni. Dama jedna, która dla blagi wydawała setki, raz prosiła mnie by jej dać trochę kremu, bo Jej rąk nie kremowałam, a kiedy chciałam wziąść bilet wizytowy, krzyknęła, że szkoda, jakież to nizkie! Były to wszystkie jeszcze skromne pacjentki, nie pamiętam już co prawda ich usposobień. W końcu pierwszego roku praktyka zaczęła mi się poprawiać i dawać mi robić obserwacye nad kobietami, ich charakterem uczciwością itp. Poszłam do pewnego domu4, zastałam dwie młode kobiety o g 9 r w łóżkach, jedna leżała dla wywołania efektu. Wzięłam je za kokoty, dwie siostry, jeden mąż o którym się nie mówi, puste uśmiechnięte, serdeczne z osobą nieznajomą z niesmakiem rozmawiałam z niemi, wtenczas na punkcie moralności byłam jeszcze bardzo surową. Po kilku dniach przekonałam się z biletu wizytowego jednej, że należy do tutejszej arystokracyi, nazwisko znane, dawało rękojmię, że się można z niemi bliżej zaznajomić. Obserwacye mnie nie myliły, że tamta źle żyje z mężem. Otóż ta pani C. otworzyła mi oczy, kpiła z mej naiwności. Hania, młoda, inteligentna, zapałała do mnie miłością jakąś nieznaną dla mnie, pieszczoty Jej denerwowały mnie strasznie, tak że postanowiłam Ją porzucić, chciałam być zawsze trzeźwą. Nic nie pomogło, tak mnie strasznie opętała, działała mi na zmysły, ciągłemi całusami, kwiatami, listami pełnemi miłosnych zapewnień. Ja Ją pokochałam, ale w tym stosunku było coś nienaturalnego, było to więcej jak przyjaźń, miłość która rujnuje. Pod jej wpływem zaczęłam się zmieniać, zapatrywać inaczej na kobiety lekkie, nie dziwiłam się że mają kochanków, tłomaczyłam je, a nawet broniłam. Nie widziałam Jej ośm miesięcy, wywietrzała mi z głowy. Po pierwszym uściśnieniu ręki miłość się wzmogła, doszła do najwyższej potęgi.

Ta chwila rozluźniła nas, chciałam się otrząsnąć z tego, zanadto Ją kochałam nie mogłam. Zrywałam ciągle, zawsze mnie przebłagała. Mam naturę męzką, poznałam ładniejsze, zaczęłam patrzeć na Nią bez okularów, zmysły pociągały do Niej, ale z całym cynizmem wyznała mi że ma kochanka widząc u Niej brak zasad moralnych, religijnych, pełną obłudę, poznawszy, że byłam narzędziem Jej zmysłów, że namiętność Jej nie zna granic, po za tem jest to zero, egoistka, u której niema nic świętego, lekkomyślna, zrobiła na mnie wrażenie zwyczajnej kokoty i zerwałam z Nią tą razą chyba niepowrotnie. Trzy lata trwał ten stosunek niezwyczajnej przyjaźni.
Jednocześnie z p. C. miałam aktorkę, naiwna dosyć jeszcze byłam, prosiła by Ją uważać za osobę prywatną, że ma starego męża ja będę Jej młodym mężem, nie rozumiałam wtenczas tego znaczenia, wierzyłam w Jej niewinność lubiłam Ją bardzo, oświadczała mi się również z miłością, czerwieniła się na mój widok, „J’était du grecque pour moi”5. Raz będąc u Niej spotkałam Jej kochanka, który był wraz z żoną, plunęłam Jej w oczy i znajomość skończona. Siedziałam z niemi naumyślnie parę godzin, by to co się czyta widzieć w  życiu. Bezczelność tej kobiety i przyjaźń Jej dla żony swego kochanka w obec Niego, przechodzi granice pojęcia ludzkiego, przytem głupota tej żony. Rok miałam dopiero praktyki, ale dosyć już doświadczenia, postanowiłam być ostrożną w znajomości. Zjawiła się u mnie kobieta znana w świecie naukowym i złych obyczajów, uciekałam z początku jak od zarazy. Złe z blizka, czyli djabeł nie tak zły jak go malują. Przyzwoitem obejściem swoim wykształceniem i inteligencyą potrafiła mnie tak ująć, że przekładałam Jej towarzystwo, jak wszystkich najmoralniejszych kobiet. Obcowanie z Nią przez rok cały codzień, zmieniło mnie do gruntu. Otworzyło mi oczy na świat, zaczęłam bronić namiętności ludzkie, a nigdy potępiać. Panów nie będę opisywać, bo prawie każdy uważał mnie za kobietę, co mi w końcu odebrało swobodę, i najczęściej widząc, że ze mnie zły materyał, więcej się nie zjawiali.

P. X. pacjentka moja z którą zaprzyjaźniłam się bardzo, mająca synów dorosłych, zdawała mi się uosobieniem cnoty. W rok, od naszej znajomości, dowiedziałam się dokładnie o Jej kochanku, dla czego Jej to przebaczam, nie wiem, ale nic mnie od Niej oddalić nie może. Uważam, że większa część kobiet są histeryczkami.
Bywałam w domu bogobojnym, skromnym, pani domu wdowa, czerwieniła się i wyrabiała przy massażu niemożebnie, raz mnie za nogę złapała. Nie wiem co we mnie upatrują męzkiego, jedna z aktorek, jak mi mówiono wściekała się za mną, cóż, kiedy mnie się przez cztery lata podobały tylko dwie, jedna wzajemnie, a drugiej duma moja nie pozwalała tego wyjawić. P.X. typ parweniuszki, którą musiałam kpić co chwila udającą świętą, a mąż umarł ze zmartwienia, wszystkie wróble na dachu śpiewają o Jej miłostkach. Kokotka z gminu, która mi spokoju nie dawała swoją miłością, że Ją musiałam wyrzucić za drzwi. Kokota, która mi zaimponowała swoim odezwaniem się, że schyla czoło przed cnotami, ale sama nią nie jest. Dużo, dużo typów o których mi się pisać nie chce. Kokota, którą znam opowiada mi o sobie jako o swoim sobowtórze z podobieństwa, i opowiada swoje zdrady niby innej, bezczelność nie do uwierzenia. Za pieniądze dużo wymagają widzenia, wszystkie te kokoty są tak strasznie zdenerwowane. Znudziło mnie to wszystko, zapragnęłam porządnej kobiety. Ucieszyłam się, przyszła piękna, ród widać po ręku i ciele. W mowie cynizm najwyższy, dla tego myślałam że żartuje. Ta kobieta sprzedaje się, mając męża i dziecko, z zimną krwią dla fatałaszków. Jakież rozczarowanie! Od dwóch miesięcy poniża mi się w listach, nie może się zebrać na zapłacenie kilkunastu rubli. Brzydzę się zwykle fantazyą, jak mi się podoba pacjentka zapominam, że pracuję na chleb, poświęcam całe moje siły i czas by Ją zadowolić. Przy moich strasznych cierpieniach moralnych, borykaniu się z losem i materyalnych okropnych troskach, są chwile gdzie tylko, zdaje mi się samobójstwo mogło by kres położyć memu

męczeństwu, na które niemam odwagi i chciałabym wychować dzieci, muszę mieć coś co by, chwilami myśli moje, które nieraz zabiją, bo łzy tłoczą się, a uśmiech na twarzy, by nie wywołać litości, każde słowo, nieraz jest dla mnie męką, a muszę mieć zawsze humor. Krwawą bo trudniejszą jak na scenie, bo nie rozpustną a straszną, ale mi płacą za to, muszę powtarzam coś mieć by zapomnieć na chwilę o wszystkiem. Od trzech lat było moim marzeniem dostać jedną z Pań o której piękności i elegancyi tyle słyszałam. Przypadek zrządził że po mnie przysłała. Każda nowa pacjentka spać mi nie daje. Nowy dom nowi ludzie, myśl czy ja Jej co pomogę, jak się ze mną obejdzie. Gościnność u nas czasem bywa za wielka i serdeczna, o tej damie właśnie słyszałam, że duma Jej przechodzi granice. Z bijącym sercem poszłam do Niej. Mars na czole oznaką dumy, przyjęcie grzeczne ale wyniosłe oblały mnie lodem. Grzeczność Jej ujmowała mnie, nieraz krew się we mnie burzyła na myśl, że nigdzie takich form nie przechodziłam, chociaż bywam w najwyższych sferach, ale mars zaczął znikać, słodycz w obejściu dziwna wrodzona dobroć, niezwyczajna delikatność i piękność ciała przyciągały mnie do Niej tak, czekałam tej chwili kiedy do Niej idę, a zawsze mi było za prędko wyjść. Przyzwyczaiłam się do Niej i przywiązałam tak, że wrogiem moim był ten, który ważył o Niej nie mówić wszystko dobre. Gdyby popełniła grzech śmiertelny, poszła bym za Nią w piekło i stanęła bym po Jej stronie. Kiedy nadeszła chwila rozstania, nie mogłam sobie miejsca znaleść, smutek mnie opanował straszny. Myśl, że może Jej już nigdy nie zobaczę. W kilka dni dopiero ocknęłam się, przyszło mi na myśl, że z chwilą kiedy Ci, Ta, którą uwielbiasz zapłaciła zapomniała o Twoim istnieniu, o dowodach Twej dobroci względem Niej, jakie Jej dawałaś w staraniu się o zadowolnienie Jej, grzeczność Jej to dobre wychowanie, dobroć jak dla każdej swojej służącej okazuje, to mnie otrzeźwiło, i nakazało milczeć wszystkim moim uczuciom, mojej filozofii, a jednak tak trudno mi o Niej zapomnieć.

W tym samym czasie zaczęłam bywać u biblijnej6 Judyty z ubioru, zbogaceni ludzie przemysłowcy, którym służba mówi „jaśnie Pani, a podaje list w ręku, chcą być panami, ale nie umieją, wprost do operetki. Wszystkie typy, o których by można pisać tomy są niczem w porównaniu z tą, która była u mnie w tych dniach. Kobieta tęga zdrowa z sfer najlepszych 48 lat, która raz już u mnie była przed dwoma laty, zakochała się że zwarjowała na punkcie piękności, od dwóch lat straciła 8 tys. rubli na leczenie dwa razy się truła, a nawet dwa razy Dr. K. operował Jej twarz, by Jej rozum do równowagi doprowadzić, korzystając z Jej warjacey i mnie obiecywała Bóg wie co by się podjąć coś Jej poradzić na młodość, ale sumienie nie pozwala mi na to, zrobiła na mnie wrażenie przygnębiające, mówiąc ciągle, że jest warjatką i zdenerwowała strasznie. Dałam Jej dwa papierosy na uspokojenie. Typ kobiety zwierzę. Kobieta zrujnowana fizycznie, trzy miesiące po operacyi, figura księdza, kości i zkóra, ciągle się boi, że Ją obmówią. Powiada: „ja to byłam taka łakoma to, ślinka Jej idzie kiedy to mówi, że byłabym 10 razy dziennie, gdyby pierwszy mąż był chciał”, a drugi trzy godziny po ślubie (60letni) powiedział Jej że jest zanadto wyczerpany i żyć z Nią nie może. Tej kobiety myślą jedynie jest kto z kim żyją!
Setki osób, które widzę z któremi rozmawiam, zrobiły ze mnie innego człowieka. Dziwię się jak ktoś mi cytuje porządną kobietę do tego stopnia nawet, że dzisiaj imię nowożeńca pewnej rodziny arystokratyczney zwróciło moją uwagę i pytałam się gdzie Ojca szukać i nie omyliłam się. W rodzinie śmieją się, że się nudzę w towarzystwie porządnych kobiet, co niestety prawda! Przyzwyczaiłam się do lekkich rozmów, niema dla mnie tajemnic.

Z zimną krwią słucham opowiadań Panów z życia ich, coby dawniej było mnie raziło i nikt by sobie nie był pozwolił bez obrazy mi to opowiedzieć. Nie dziwię się niczemu. Bronię wszystkie kobiety, chyba że nie lubię. Pacjentki, które lubię ubieram w cnotę, albo tłumaczę, że gdyby były świętemi, nie miały by dla mnie uroku. Każdemu wolno robić co mu się podoba, zawsze znajduję okoliczności łagodzące. Niema dla mnie nic złego, zobojętniałam na wszystko. Za dużo wiem. Znam życie i ludzi z doświadczenia. Wszedłszy do przedpokoju wiem jaki porządek domowy. Po służbie poznam Pana. Byłam człowiekiem, ludzi ze mnie zrobili obumarłą na wszystko, wszystkie poczucia ludzkie we mnie zmartwiały. Dużo mam wrażeń, zawsze pamiętam najlepiej ostatnią pacjentkę jeśli sympatyczna, ale tylko jednej na prawdę zapomnieć nie mogę.
Och, jakie straszne refleksje przyszły mi do głowy nad formami światowemi. W tej chwili wróciłam z kolei, pacjentkę, którą tak niezwyczajnie polubiłam postanowiłam zobaczyć raz jeszcze, pierwszy raz ubraną, a może już Jej nie zobaczę nigdy. Stojąc, zdaleka ucieszyło mnie, że obsypana kwiatami bo tego warta, ale pierwszy raz w życiu byłam zazdrosną, widząc jak inni Ją całują, żegnają, ja która może szczerzej i serdeczniej nie dla formy życzyłam Jej szczęśliwej podróży, mogłam się przyjrzeć zdaleka, bo byłam tylko u Niej płatna, której zapewne na ulicy nie zna, jakież to straszne uczucie? jakie myśli nasuwają się, dopiero czuje się dla Rodziców wymówką, że mając rodzinę w najwyższych sferach przez skromność wycofali się z Niej, a w człowieku odzywa się ta rodowa duma! Ta nicość na świecie! Rodzimy się i umieramy jednakowo. Ta myśl, że przez kilka tygodni dotyka się Jej ciała z dużą swobodą, że Ją się lepiej zna jak wszyscy Ją otaczający, bo się Ją widzi piękną, naturalną, jak Ją Pan Bóg stworzył, świeżą po przebudzeniu, kiedy kobieta ma najwięcej uroku, a z chwilą kiedy Ci zapłaci nie wolno Ci rzucić „szczęśliwej podróży”. Ja jednak wpatrywałam się w Nią cały czas, jak biedny kochanek, który

ma wszelkie prawa, ale w obec męża znać Jej nie może. Teraz dopiero rozumiem jak mu serce pękać musi! Naturalnie że mnie nie widziała, albo i nie chciała widzieć, bo Jej nie wypada, niemam Jej za złe. Kiedy pociąg ruszył wyszłam z westchnieniem do Boga by szczęśliwie zajechała. I znowu o Niej zapomnieć nie mogę. Smutno mi bardzo! Pod względem fizjologicznym straszna zmiana we mnie zaszła. Obcowanie z mężczyznami jako pacjentami, nie robiło na mnie wrażenia, bo kochałam raz. Niestety jestem tylko zwierzęciem jak każdy człowiek, ciągłe podniecanie przez pacjentki, próby ogniowe z mężczyznami, rozmowy strasznie podniecające, denerwują mnie chwilami strasznie. Miłość to bajka dla dzieci! ale krew krąży w człowieku, mimo woli, mając ciągłe pobudki, dotykając się ciał ludzkich, zawsze nagich rozbudzają się w nim namiętności, ogromna siła woli chroni od pociągu do upadku, mając ciągłe okazye, a nawet czasem walki. Człowiek musi kochać, dla tego zdaje mi się dałam się opanować mej okrutnej kochance, zastępując to inne namiętności, kodeksem karnym i moralnym nie wzbronione, miłość ta chroniła mnie od wszystkiego. Gdybym była młodszą, nie wiem czybym wytrwała w wiecznej cnocie i poście. Jakie to przyjemne chwile były naszej miłości, chociaż prześladowali nas, nie wierząc w naszą idealność, ale nas podniecało! Każdy całus był wybuchem namiętnej miłości, a wiele ich było zawsze? Odczuć nikt tego nie potrafi, co nas posuwało ku sobie, ale godzinami pieszczoty nas nie nudziły. A po każdem gniewie więcej nas coś łączyło, każde zbliżenie się do siebie było dziwnie namiętnem. Pierwszy raz w moim życiu miłość tak słodka i nie występna. Zaczęłam robić uwagi nad pacjentkami dla czego sobie twarz massują. Wezwano mnie do rossyanki, mieszkanie jakie się w Warszawie nie widuje, drzwi drewniane zamknięte na haczyk, na poddaszu, bieda, nieład, dzieci pełnią funkcyę służącej, kobieta młodo względnie elegancko ubrana: pokój sypialny przy tamtej biedzie niby elegancki, wdowa, ta kobieta płaci mi tyle dla utrzymania młodości. Po kilku dniach opowiada mi, że jest rządcą trzech domów. Kto Jej pozwoli wbrew zakazom? Komissarz. Kwestya rozwiązana. Ta kobieta, matka

dwojga dzieci, żyjąca w takim niedostatku, nie żałuje na upiększenie twarzy, by sprzedać swoje ciało. Cały pół świat upada z miłości każda z nich mi opowiada że kochała raz w życiu mając lat 16, widocznie te biedne dziewczęta upadają wierząc uwodzicielom, zapłacone za to puszczają się potem z profesyi. Czyż je można potępiać? ofiary zepsutej młodzieży, która je potępia niegodziwie potępia. Typ, który może być wyzyskany na scenę. Kobieta niemłoda fizycznie niemożebnie zrujnowana, w przypuszczeniu, że może Jej wypadnie być towarzyszką młodych panien, chce odświeżyć każdą część ciała, począwszy od farbowania włosów, utycia odświeżenia cery, rąk itd. całą godzinę w sposób komiczny wyłuszcza mi swoje wymagania, słucham bo zdaje mi się że jestem w Teatrze. Cóż Jej mogę powiedzieć? że ruina? Zalecam Jej środki domowe by Ją nie odprawić z niczem. Za to obdarza mnie tysiącami błogosławieństw za dobre słowo. Jakaś pasażerka z kuferkiem w przejeździe, którą taniej kosztowało jak przeczekanie w cukierni, poprawia toaletę, czesze się, na usilne prośby massuję Jej twarz, po skończeniu powiada mi, że za miesiąc będzie u mnie zapłaci razem minęło od tego czasu dwa lata.

[nieczytelny podpis Marii Jadwigi Strumff]

Młody dragon7 kocha się w Polce i żąda usunięcia natychmiastowego zmarszczki około nosa, nie chce wyjść odemnie, żeby Mu dać koniecznie coś że był u mnie, z słoiczkiem kremu szczęśliwy wychodzi. Młody człowiek jedzie w konkury do Padwy, płaci mi z góry za trzy dni, na drugi dzień żąda opadłwszy wyjęcia zatem dwóch wągrów z twarzy, nie zgodziłam się na to, na cyferblacie głupota wyryta, więcej nie przyszedł, pomimo że zapłacił. Przychodzi dama mnie jakaś nie młoda, która leczyła się we wszystkich stolicach na nogę i proponuje mi 2 rss. jeśli trafię w Jej myśl, co Jej zależało na tem nie wiem? widocznie nie wie co z pieniędzmi zrobić! Z opowiadań Jej mogłam dojść jakie przypuszczają choroby, łatwo mi było zrobić zwłasnej praktyki wniosek, ucieszyła się zapłaciła mi 3 rss. Dwie cienkie Angielki czarno i szumiąco, widocznie do najlepszej sfery należące żądały usunięcia odcisku, ale pytały się wiele biorę za wizytę, odpowiedziałam że niemam czasu pójść, dałam Jej radę, żeby sobie to sama zrobiła, wyjęła 25 kop. nie przyjęłam pytały mi się naiwnie

Matka i córa Albionu, dla czego nic nie biorę, odpowiedziałam, że albo biorę porządnie, albo nic, serdecznie mi podziękowały spytawszy się z całą naiwnością jeszcze raz o informacye.
Nowe refleksye nad ludźmi, nad sobą. Zyskałam sobie zapewne zaciętego wroga. Piękna pacjentka o której wspominałam że od trzech miesięcy mi jest winną, proszona przezemnie o zapłacenie długu, zagroziłam Jej, że się udam do męża, w dwa dni zdobyła się na zapłacenie rsb.6, cóż za brak ambicyi, honoru, osobistej godności! żebym miała ostatnie sprzedać nie zrobiła bym tego, i ta dama śmie ironicznie pisać, że taki biedny rachunek stanowi coś u mnie, a ona pomimo brylantów przepychu itd. nie może go zapłacić co za bezczelność i 2 strony nabite sarkazmem. Czyż na prawdę zna tak mało ludzi! Za Cnotę nie płacą! widzę to z doświadczenia. Widocznie dla meżczyzn nie trzeba być ładną i młodą, na tem polu tylko coś można zrobić chciwością daleko widzę nie zajdę! Niemam za złe innym sobie nie poczytuję za zasługę, jedynie miłość czyli pociąg fizyczny mógł by mnie posunąć na złą drogę, ale pieniądz nigdy. Chociaż Bóg świadkiem że rubel dla mnie majątek w tej chwili, ale dla tego miała bym robić źle? To w takim razie mogłabym i oszukiwać, bo jakikolwiek zarobek niegodziwy to jedno, tembardziej stracić to, co jest jedynym skarbem kobiety, Nagą pruderie, ale trudno zwieżęcych skłonności nie miałam nigdy. Pan jeden przed kilkoma miesiącami przyszedł do mnie na massaż, widocznie w Wiesbadenie miał masażystkę do wszystkiego, bo zanim zdążyłam ręce umyć już był rozebrany, nie wypadało mi zwrócić uwagi, On to wziął za dobrą wróżbę, złapał mnie za rękę i gdyby nie wrodzona siła fizyczna, byłby zrobił ruch, na które podobno Panie z najlepszych sfer się zgadzają, bo Im nie szkodzi. Krew mi uderzyła do głowy z oburzenia, że śmiał mnie obrazić, ale godność osobista nie pozwoliła Mu tego objawić. Krwią zalana wyszłam, zapaliwszy papierosa malować i nie weszłam póki jegomość nie wyszedł miał przyjść nazajutrz, naturalnie kazałam Go nie przyjąć. Minęło parę miesięcy. Wczoraj wieczorem jakiś Pan przyszedł kuchnią, służąca kazała Mu dzwonić frontem, wchodzę, patrzę ten sam, ja co się nigdy nie czerwienię, czułam że jestem buraczana zapanowałam nad sobą i czekałam co powie (wiedział, że przyjmuję od 2 4, a przyszedł o g7w. i nie frontem). Mówił, że wyjeżdżał, żeby go massować dałam Mu adres do doktora, na zapytanie dla czego go nie massuję wszak to jedno czy massażystka odpowiedziałam że on mi za dużo czasu zajmuje, wyszedł

1)

Rodzicami Marii byli Stanisław (Salomon) Szancer i Emma z Löwensteinów.

Stanisław (Salomon) Szancer (1817 Brzoza – 1876 Piotrków) – syn lekarza Jakuba Szancera i Salomei (Gitli Gołdy) z Cymblerów. Miał siedmioro rodzeństwa. Studia medyczne ukończył w Wilnie w 1842 r. W 1845 r. ożenił się w Krakowie z Emmą z Löwensteinów, z którą miał 7 dzieci (dwóch synów zmarło w dzieciństwie).
Emma Szancer (1822 Bydgoszcz – 1893 Warszawa) była córką Abrahama Löwensteina i Rozalii z Flatauów. Ta zaś była wnuczką Szmula Zbytkowera i Judyty Jakubowiczowej. Została pochowana w grobie rodzinnym na żydowskim cmentarzu na Pradze, który ufundował jej prapradziadek.

2)

Mężem Marii był Hipolit Strumff.

Hipolit Strumff (1853 Warszawa – 1916 Wiedeń) – syn Adolfa Izydora (Ojzera) Strumpfa i Zofii (Cypy) z Horowitzów. Adolf Izydor (Ojzer) Strumpf (1823-1857) – ojciec Hipolita był nauczycielem szkoły elementarnej w Warszawie. Rok przed śmiercią przyjął chrzest w Kościele ewangelicko-reformowanym. Wcześniej uczynili to czterej jego bracia.

3)

Leve toi (fr., poprawnie lève- toi) – wstawaj.

4)

Podkreślenie różowym tuszem i nadpisane słowo „domu” (podkreślenie i słowo dodała osoba, która odczytywała rękopis, nie autorka).

5)

J’étais du grecque pour moi (fr., poprawnie Je pense que j’étais grecque) – „Moim zdaniem byłam Greczynką.” Aluzja do homoseksualizmu.

6)

Różowym kolorem.

7)

(dragon)

Kręgi

HISTORIA RODZINNA

PACJENTKI

HISTORIE MIŁOSNE

ŻYCIE WEWNĘTRZNE

Konteksty

MASAŻ

MASAŻ. Masaż, określany głównie terminem „mięsienie”, był w XIX wieku kategorią pojemną. Przede wszystkim oznaczał zabieg należący do standardu dbałości o ciało. Miał leczyć melancholię, poprawiać samopoczucie, a w przypadku kobiet – służyć zachowaniu urody i zapobieganiu oznakom starzenia się. Baronowa Staffe (Piękność i zdrowie: praktyczne rady, wskazówki i przepisy dla kobiet, Warszawa 1894, s. 29) traktowała go jako rutynowy zabieg kosmetyczny stosowany bezpośrednio po kąpieli w celu „wzmocnienia porów” skóry. Miał być wykonywany przez masażystkę albo służącą, natomiast osobom, które nie chciały korzystać z takich usług, polecała zastąpić go nacieraniem ciała szczotką albo dłonią w szorstkiej rękawiczce. Według Anny Fischer-Dückelmann (Pielęgnowanie urody: co kobieta czynić powinna, aby być piękną i zdrową: rady praktyczne z wieloma rycinami, Toledo 1912, s. 25) dbająca o urodę kobieta powinna „corocznie przynajmniej przez 14 dni poddać się delikatnemu mięsieniu, a zarazem natrzeć dobrymi i perfumowanymi tłuszczami”. Mięsienie twarzy autorka sugerowała natomiast poprzedzić „parowaniem” oraz uzupełnić nacieraniem tłuszczami. Masaż służący pielęgnacji urody wykonywany był przede wszystkim w domu. W uzdrowiskach i kąpieliskach towarzyszył hydroterapii, a od lat 80. XIX wieku znalazł się w ofercie europejskich gabinetów kosmetycznych. Wykonywany był zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety. Odwoływano się przy tym do tradycji wschodniej, a dokładniej do „wyobrażonego orientu”, niosącego ze sobą ładunek erotyzmu, ucieleśniającego to, co naruszało zasady przyzwoitości funkcjonujące w mieszczańskiej kulturze europejskiej (Linda Nochlin, The Imaginary Orient, w: The Politics of Vision: Essays on Nineteenth Century Art and Society, New York 1989, s. 44). Z tego powodu w przypadku kobiet zawód nie cieszył się dużym prestiżem. W XX wieku masaż kosmetyczny uległ profesjonalizacji. Można było uczyć się go, obok masażu leczniczego, w szkołach i na specjalistycznych kursach. Dyplom warszawskiej Szkoły Kosmetyki i Masażu Leczniczego Marii Kasperskiej dawał uprawnienia do otwarcia własnego gabinetu kosmetycznego. W reklamach gabinetów oferujących masaż podkreślano jego walory terapeutyczne oraz fakt nadzoru lekarskiego nad zabiegami. Maria Strumff odnosi się do masażu traktowanego jako gałąź medycyny. Również określano go jako „mięsienie”, a termin masaż został spopularyzowany dopiero pod koniec stulecia przez Izydora Zabłudowskiego (1851–1906). „Mięsienie” zaliczano do terapeutycznych „ruchów biernych”. „Przez mięsienie w znaczeniu lekarskim rozumiemy oddzielną grupę manipulacji mechanicznych jak pocieranie, ugniatanie, uciskanie, wstrząsanie itp. za pomocą których staramy się usunąć pewne cierpienia miejscowe” – pisał na łamach „Medycyny” doktor Stefan Smoleński, kierownik zakładu wodoleczniczego w Jaworzu (S. Smoleński, Kilka słów o mięsieniu, „Medycyna” 1883, nr 19). Rozkwit masażu medycznego w Europie nastąpił na początku XIX wieku dzięki lekarzom szwedzkim. Należeli do nich: Per Henrik Ling (1776–1839) twórca systemu gimnastyki szwedzkiej, Thure Brandt (1809–1895) – twórca masażu ginekologicznego, Gustaw Jonas Zander (1835–1920) – propagator gimnastyki z użyciem przyrządów łączonej z masażem określonych grup mięśniowych. Masaż w połączeniu z gimnastyką oraz jako uzupełnienie leczenia obrzęków, chorób stawów i układu oddechowego od XIX wieku popularny był w europejskich uzdrowiskach, zakładach balneologicznych i przyrodoleczniczych. W 1890 roku brytyjski lekarz William Murell (1853–1912) wprowadził wyraźne rozróżnienie na masaż medyczny i profilaktyczny. Dzięki holenderskiemu lekarzowi Johnowi Mezgerowi (1839–1909) masaż stał się elementem leczenia w klinikach chirurgicznych, a później na innych oddziałach szpitalnych. Jego uczeń, profesor Uniwersytetu w Berlinie Izydor Zabłudowski (1851–1906), jako kierownik tamtejszego Zakładu Masażu Leczniczego prowadził badania nad wpływem „mięsienia” na układ krążenia oraz na przemianę materii. Doprowadził do zrównania masażu z innymi dziedzinami medycyny na poziomie uniwersyteckim i w 1886 roku otrzymał tytuł profesora masażu (Leszek Magiera, Historia masażu w zarysie, Kraków 2007). Masaż stosowany był także w leczeniu chorób psychosomatycznych. Pod koniec XIX wieku Freud polecał masaż macicy jako alternatywę dla współżycia małżeńskiego w przypadku kobiecej histerii (Rosemary H. Balsam, Freud, The Birthing Body, and Modern Life, „Journal of the American Psychoanalytic Association” 2017, nr 65). Na terenie imperium rosyjskiego masaż medyczny odwoływał się zarówno do nowoczesnej idei kultury fizycznej, jak i do rodzimych tradycji. W 1876 roku Wiaczesław Auksentowicz Manassein czynił starania o wprowadzenie kursu gimnastyki i masażu w Wojskowej Akademii Medycznej w Petersburgu. Na ziemiach polskich od 1875 roku doktor Alfred Obaliński (1843–1898), ordynator oddziału chirurgicznego szpitala św. Łazarza w Krakowie, stosował masaż przy leczeniu bólów, obrzęków i wybroczyn podskórnych stawu kolanowego. Doktor Henryk Jordan (1842–1907) był propagatorem masażu w leczeniu schorzeń ginekologicznych. Doktor Zygmunt Ashkenazy, lekarz chorób kobiecych, propagował „leczenie gimnastyczne szwedzkie” połączone z „mięsieniem” jako środek profilaktyczny oraz jako metodę leczenia „schorzałego ustroju” (Leczenie ruchowe i mięsienie [Massage], Lwów 1892, s. 9). Sam leczył masażem pacjentki w Szpitalu Powszechnym oraz w prywatnym gabinecie przy ulicy Mikołaja 11 we Lwowie, a od maja do października także w Cesarsko-Królewskim Zakładzie Zdrojowym w Krynicy Zdroju. Askhenazy był przeciwnikiem stosowania masażu wibracyjnego w leczeniu histerii. Na ziemiach polskich nauka masażu nie była elementem kursu medycyny. Od 1906 roku masażu leczniczego można było się uczyć w Szkole Gimnastyki Szwedzkiej i Masażu założonej w Warszawie przez Helenę Kuczalską (1854–1927).