HOME / BADANIE ŻYCIA I LUDZI / {NR STRONY}
HISTORIA RODZINNA
PACJENTKI
HISTORIE MIŁOSNE
ŻYCIE WEWNĘTRZNE
BADANIE ŻYCIA I LUDZI
pierwszy raz widziała, i najspokojniej dałam mu adres doktora do którego ma się udać, bo ja mężczyzn nie massuję. Naumyślnie byłam się zapytać doktora, mówił mi że to są, zpecjaliści od masażystek taki do niego nie pójdzie. Świat teatralny jest najweselszy, to są jedyne kobiety, które są po za teatrem naturalnemi, wesołe, szczere, otwarte, serdeczne i gościnne. Większa część żon przychodzi w sekrecie przed mężami, czasem wychodzi tragedya, czasem komedya i ta pani, która zatraciła swoje nazwisko jest nieraz w przykrem położeniu; nazwisko moje, zapewne tają przed służbą, bo się boją, że jest zanadto kompromitujące. Jedna dama przychodziły, do mnie na massaż twarzy, dwie jej siostry, nawiasem mówiąc, nazywały ją głupią, bo się obydwie puszczały, a ona nie miała żadnej awanture, otóż raz mąż jej wpadł do mnie, zastał ją u mnie i zrobił awanturę, wyrzuciłam ich oboje za drzwi, bo ja nie robiłam tego w sekrecie i miałam pozwolenie urzędu lekarskiego. Żony umieją zmylić czujność mężów, w parę dni potem ta dama się znowu zjawiła, wżaden sposób nie chciałam przyjąć, ale przepraszała mnie i prosiła, że mąż już nie przyjdzie, bo nie wiedział i chodziła, chodziła a on pewno jej wierzył, że więcej do mnie nie przyjdzie. Byłam wezwaną do pewnej żony lekarza rosyjskiego, jest to praktyka nie bardzo wesoła, bo nie brałam pieniędzy, massowałam jej siostrę. Na drugi dzień prosiła mnie doktorowa by przyjść rano, bo mąż wyjedzie, a nie chce, by on o tem wiedział. Wchodzą obydwie, rumienią się, mięszają, doktór jest, była sytuacja tak komiczna, nareszcie doktór dowiedział się o co idzie i sam pomagał mi do przyrządzenia maski. Oszukiwać mężów
Komentarze
MASAŻ. Masaż, określany głównie terminem „mięsienie”, był w XIX wieku kategorią pojemną. Przede wszystkim oznaczał zabieg należący do standardu dbałości o ciało. Miał leczyć melancholię, poprawiać samopoczucie, a w przypadku kobiet – służyć zachowaniu urody i zapobieganiu oznakom starzenia się. Baronowa Staffe (Piękność i zdrowie: praktyczne rady, wskazówki i przepisy dla kobiet, Warszawa 1894, s. 29) traktowała go jako rutynowy zabieg kosmetyczny stosowany bezpośrednio po kąpieli w celu „wzmocnienia porów” skóry. Miał być wykonywany przez masażystkę albo służącą, natomiast osobom, które nie chciały korzystać z takich usług, polecała zastąpić go nacieraniem ciała szczotką albo dłonią w szorstkiej rękawiczce. Według Anny Fischer-Dückelmann (Pielęgnowanie urody: co kobieta czynić powinna, aby być piękną i zdrową: rady praktyczne z wieloma rycinami, Toledo 1912, s. 25) dbająca o urodę kobieta powinna „corocznie przynajmniej przez 14 dni poddać się delikatnemu mięsieniu, a zarazem natrzeć dobrymi i perfumowanymi tłuszczami”. Mięsienie twarzy autorka sugerowała natomiast poprzedzić „parowaniem” oraz uzupełnić nacieraniem tłuszczami. Masaż służący pielęgnacji urody wykonywany był przede wszystkim w domu. W uzdrowiskach i kąpieliskach towarzyszył hydroterapii, a od lat 80. XIX wieku znalazł się w ofercie europejskich gabinetów kosmetycznych. Wykonywany był zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety. Odwoływano się przy tym do tradycji wschodniej, a dokładniej do „wyobrażonego orientu”, niosącego ze sobą ładunek erotyzmu, ucieleśniającego to, co naruszało zasady przyzwoitości funkcjonujące w mieszczańskiej kulturze europejskiej (Linda Nochlin, The Imaginary Orient, w: The Politics of Vision: Essays on Nineteenth Century Art and Society, New York 1989, s. 44). Z tego powodu w przypadku kobiet zawód nie cieszył się dużym prestiżem. W XX wieku masaż kosmetyczny uległ profesjonalizacji. Można było uczyć się go, obok masażu leczniczego, w szkołach i na specjalistycznych kursach. Dyplom warszawskiej Szkoły Kosmetyki i Masażu Leczniczego Marii Kasperskiej dawał uprawnienia do otwarcia własnego gabinetu kosmetycznego. W reklamach gabinetów oferujących masaż podkreślano jego walory terapeutyczne oraz fakt nadzoru lekarskiego nad zabiegami. Maria Strumff odnosi się do masażu traktowanego jako gałąź medycyny. Również określano go jako „mięsienie”, a termin masaż został spopularyzowany dopiero pod koniec stulecia przez Izydora Zabłudowskiego (1851–1906). „Mięsienie” zaliczano do terapeutycznych „ruchów biernych”. „Przez mięsienie w znaczeniu lekarskim rozumiemy oddzielną grupę manipulacji mechanicznych jak pocieranie, ugniatanie, uciskanie, wstrząsanie itp. za pomocą których staramy się usunąć pewne cierpienia miejscowe” – pisał na łamach „Medycyny” doktor Stefan Smoleński, kierownik zakładu wodoleczniczego w Jaworzu (S. Smoleński, Kilka słów o mięsieniu, „Medycyna” 1883, nr 19). Rozkwit masażu medycznego w Europie nastąpił na początku XIX wieku dzięki lekarzom szwedzkim. Należeli do nich: Per Henrik Ling (1776–1839) twórca systemu gimnastyki szwedzkiej, Thure Brandt (1809–1895) – twórca masażu ginekologicznego, Gustaw Jonas Zander (1835–1920) – propagator gimnastyki z użyciem przyrządów łączonej z masażem określonych grup mięśniowych. Masaż w połączeniu z gimnastyką oraz jako uzupełnienie leczenia obrzęków, chorób stawów i układu oddechowego od XIX wieku popularny był w europejskich uzdrowiskach, zakładach balneologicznych i przyrodoleczniczych. W 1890 roku brytyjski lekarz William Murell (1853–1912) wprowadził wyraźne rozróżnienie na masaż medyczny i profilaktyczny. Dzięki holenderskiemu lekarzowi Johnowi Mezgerowi (1839–1909) masaż stał się elementem leczenia w klinikach chirurgicznych, a później na innych oddziałach szpitalnych. Jego uczeń, profesor Uniwersytetu w Berlinie Izydor Zabłudowski (1851–1906), jako kierownik tamtejszego Zakładu Masażu Leczniczego prowadził badania nad wpływem „mięsienia” na układ krążenia oraz na przemianę materii. Doprowadził do zrównania masażu z innymi dziedzinami medycyny na poziomie uniwersyteckim i w 1886 roku otrzymał tytuł profesora masażu (Leszek Magiera, Historia masażu w zarysie, Kraków 2007). Masaż stosowany był także w leczeniu chorób psychosomatycznych. Pod koniec XIX wieku Freud polecał masaż macicy jako alternatywę dla współżycia małżeńskiego w przypadku kobiecej histerii (Rosemary H. Balsam, Freud, The Birthing Body, and Modern Life, „Journal of the American Psychoanalytic Association” 2017, nr 65). Na terenie imperium rosyjskiego masaż medyczny odwoływał się zarówno do nowoczesnej idei kultury fizycznej, jak i do rodzimych tradycji. W 1876 roku Wiaczesław Auksentowicz Manassein czynił starania o wprowadzenie kursu gimnastyki i masażu w Wojskowej Akademii Medycznej w Petersburgu. Na ziemiach polskich od 1875 roku doktor Alfred Obaliński (1843–1898), ordynator oddziału chirurgicznego szpitala św. Łazarza w Krakowie, stosował masaż przy leczeniu bólów, obrzęków i wybroczyn podskórnych stawu kolanowego. Doktor Henryk Jordan (1842–1907) był propagatorem masażu w leczeniu schorzeń ginekologicznych. Doktor Zygmunt Ashkenazy, lekarz chorób kobiecych, propagował „leczenie gimnastyczne szwedzkie” połączone z „mięsieniem” jako środek profilaktyczny oraz jako metodę leczenia „schorzałego ustroju” (Leczenie ruchowe i mięsienie [Massage], Lwów 1892, s. 9). Sam leczył masażem pacjentki w Szpitalu Powszechnym oraz w prywatnym gabinecie przy ulicy Mikołaja 11 we Lwowie, a od maja do października także w Cesarsko-Królewskim Zakładzie Zdrojowym w Krynicy Zdroju. Askhenazy był przeciwnikiem stosowania masażu wibracyjnego w leczeniu histerii. Na ziemiach polskich nauka masażu nie była elementem kursu medycyny. Od 1906 roku masażu leczniczego można było się uczyć w Szkole Gimnastyki Szwedzkiej i Masażu założonej w Warszawie przez Helenę Kuczalską (1854–1927).
URZĄD LEKARSKI. W Imperium Rosyjskim zarówno lekarze, jak i osoby trudniące się zawodami związanymi z medycyną: felczerzy, akuszerki, pielęgniarki, masażystki i masażyści podlegali nadzorowi i kontroli odpowiednich urzędów. W Królestwie Polskim w latach 1815-1838 zarząd służby zdrowia należał do Wydziału Administracji Ogólnej w Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych. Przy Komisji funkcjonowała Rada Lekarska, która była ciałem doradczym na poziomie centralnym, natomiast przy urzędach wojewódzkich i obwodowych działali tzw. fizycy. Nie podlegali oni Radzie Lekarskiej. W 1838 roku doszło do uporządkowania administracyjnego nadzoru nad służbą zdrowia i powołania Urzędu Lekarskiego. Podlegał on Inspektorowi Głównemu Służby Zdrowia, który był członkiem Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych. Urząd zatrudniał inspektorów, akuszerów i akuszerki, asesorów farmaceutycznych i weterynaryjnych, felczerów. Powoływał także lekarzy miejskich, do których obowiązków należało: leczenie bezpłatne ubogich, interwencje medyczne w nagłych przypadkach, kontrola nad ogniskami epidemii i chorób wenerycznych, szczepienia ochronne, nadzór nad czystością powietrza oraz jakością artykułów spożywczych, wystawianie świadectw zgonów i nadzór nad grzebaniem zwłok. Po upadku powstania styczniowego, na fali unifikacji administracyjnej z Imperium, nadzór nad służbą zdrowia w Królestwie Polskim został przekazany do ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Petersburgu. W ten sposób wszelkie decyzje dotyczące służby zdrowia, min. obsada stanowisk szpitalnych podlegały władzom Imperium. W Warszawie, w 1870 roku Urząd Lekarski przeszedł pod bezpośrednią władzę warszawskiego oberpolicmajstra, przez co miasto miało niewielki wpływ na kwestie sanitarne. Do początku XX wieku zakres czynności Urzędu Lekarskiego w Warszawie obejmował: rejestrację lekarzy, dentystów, felczerów i babek, nadzór nad gabinetami lekarskimi, zakładami leczniczymi i gimnastycznymi; nadzór nad aptekami, składami aptecznymi, składami farb i chemikaliów, laboratoriami kosmetycznymi, rejestracje farmaceutów i uczniów aptekarskich; rejestrację ognisk chorób zakaźnych i śmiertelności w ich wyniku, dezynfekcję i dezynsekcję w mieście, kontrolę higieny miejsc ustępowych, bazarów, targów, piekarń, zakładów produkujących artykuły spożywcze, rzeźni, kąpielisk i gabinetów kosmetycznych. Maria Jadwiga Strumff musiała najpierw zarejestrować się jako masażystka, a następnie jej praktyka podlegała kontroli Urzędu.
KANONY URODY. Kształtujące się w ciągu XIX wieku w Europie kanony urody obejmowały wiele elementów: wygląd twarzy i dłoni, odpowiednie, coraz precyzyjniej określane proporcje ciała. Różniły się w zależności od klasy społecznej, ale przede wszystkim w zależności od płci. Kulturowa konstrukcja kobiecej i męskiej atrakcyjności w dużej mierze opierała się na kategorii wieku. Dla mężczyzn dojrzałość była wartością pozytywną, kojarzoną z takimi cechami, jak mądrość, odpowiedzialność i rozwaga, wysoko cenionymi w sferze publicznej. Ponadto w ramach ówczesnej „ekonomii erotycznej” dojrzały mężczyzna był atrakcyjnym partnerem i potencjalnym małżonkiem. W przypadku kobiet atrakcyjność była nierozerwalnie związana z młodością. Oznaczała piękno fizyczne, stanowiła wartość na rynku matrymonialnym. Do utożsamienia urody i młodości przyczyniły się erotyzacja kobiecego ciała w XIX-wiecznej literaturze pięknej i sztukach plastycznych (Alice Crossley, Age and Gender: Aging in the Nineteenth Century, w: „Nineteenth-Century Gender Studies” 2017, 13.[2]) oraz popularna wyobraźnia romantyczna. Oznaki starzenia się ciała wykluczały kobiety z dyskursów na temat urody. Kulturowa konstrukcja kobiecej dojrzałości opierała się na takich wartościach jak skromność, wstrzemięźliwość, wycofanie się z życia towarzyskiego, poświęcenie obowiązkom domowym. Z tego wynikał, obwarowany jednak licznymi ograniczeniami, nakaz dbałości o jak najdłuższe zachowanie urody. Baronowa von Staffe pisała o konieczności staczania „boju o szczęście”, czyli obrony piękności przed „atakami czasu i trudów życia”. Jednocześnie ostrzegała przed nadmiernymi staraniami, przed „sztucznymi środkami” prowadzącymi nieodwołalnie do przedwczesnej starości i brzydoty (s. 2). Narzucała zależny od wieku reżim stroju, zalecając, aby materiały lekkie i zwiewne zostawić młodym kobietom, w wieku dojrzałym wybierać zaś materie bogate i ciężkie. Przestrzegała, że „straszny jest widok babuni ubranej jak wnuczka albo choćby jak córka” (s. 190). W kulturze drugiej połowy stulecia funkcjonował, popularyzowany, m.in. w powieściach Dickensa, obraz monstrualnej, starzejącej się kobiecości. Starzejąca się i jednocześnie temu zaprzeczająca kobieta przekraczała przyjęte normy, więc była odrzucana przez społeczeństwo (Alice Crossley, Age and Gender…). Udająca młodość, nadmiernie wystrojona i umalowana kobieta była odrażająca, bowiem przekraczała właściwą dla siebie miarę. Trudno powiedzieć, gdzie leżała granica młodości liczona wiekiem metrykalnym. Powszechnym podziwem cieszyła się np. generałowa Zajączkowa, której sposoby konserwowania urody przeszły do legendy. Do Marii Jadwigi Strumff zgłaszały się chcące przywrócić młodość pacjentki ponad czterdziestoletnie i sześćdziesięcioletnie. Masaż uchodził bowiem za środek przeciwdziałający starzeniu się. Miał wzmacniać pory skóry, poprawiać krążenie krwi i w ten sposób zapobiegać powstawaniu zmarszczek. Strumff dostrzegała desperację swoich pacjentek, ale hołdowała powszechnemu przekonaniu, że nie należy wykraczać poza właściwą sobie miarę. Łączyła kategorie moralne z estetycznymi. Zgodnie z oddziałującym na całą Europę wiktoriańskim kanonem urody, ceniła wygląd „naturalny”, zdrowy, ale świadczący o zadbaniu. W Wielkiej Brytanii, w drugiej połowie XIX wieku czasopisma kierowane do kobiet z warstw wyższych i średnich propagowały ideał „naturalnej” urody, z jasną, czystą cerą, bez przebarwień i zmian skórnych, z zadbanymi, długimi i gęstymi włosami. Atrakcyjny wygląd miał być oznaką zdrowia fizycznego i psychicznego. Korzystanie z gotowych produktów pielęgnacyjnych oraz z usług kosmetycznych stawało się standardem dbałości o ciało. „Polityka ciała” doby wiktoriańskiej (1837–1901), a następnie edwardiańskiej (1901–1910), oznaczająca praktyki i dyskursy służące kontrolowaniu i kształtowaniu społecznie akceptowanego wyglądu zakładała rozwój branży kosmetycznej oferującej usługi fryzjerskie i perukarskie, pedicure, manicure, kosmetykę twarzy, zabiegi przy użyciu elektryczności. Brytyjski „przemysł piękności” konkurował z francuskim i amerykańskim, a Brytyjki miały opinię kobiet bardzo zadbanych (Jessica P. Clark, The Business of Beauty: Gender and the Body in Modern London, London 2020). W Wielkiej Brytanii, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, w branży kosmetycznej karierę robiły kobiety (najbardziej znane to: Jeannette Pomeroy, Eleanor Adair, Anna Ruppert), bazując z jednej strony na profesjonalnej wiedzy, a z drugiej na zaufaniu klientek wynikającym z funkcjonowania we wspólnej kobiecej przestrzeni (Jessica P. Clark, „Clever ministrations”: regenerative beauty at the fin de siècle, Palgrave Communications 2017, t. 3, nr 1, 1–13). Obiektem troski i zabiegów kosmetycznych w przypadku kobiet długo pozostawała twarz i szyja. Do początku XX wieku kanon urody skoncentrowany był na wyglądzie twarzy. Przeniesienie punktu ciężkości na sylwetkę, a zwłaszcza na nogi nastąpiło dopiero, wraz ze zmianą mody, w latach 20. i 30. (Georges Vigarello, Historia urody, przeł. M. Falski, Warszawa 2011, s. 190–195). Wtedy też uznanie zyskała umiarkowana opalenizna. Wcześniej synonimem urody była twarz o regularnych rysach i jasnej, nieopalonej skórze, pozbawiona wszelkich znamion i zmian barwnikowych, takich jak piegi. Za szpecące uchodziły nie tylko liszaje, ale i zwykłe zaskórniaki czy wągry. Dlatego poradniki higieny i kosmetyki polecały domowe sposoby na usuwanie wszelkich zmian na skórze twarzy. Józef Bogdanik, autor Kultu piękności i zdrowia, opisywał zły wpływ na urodę nadmiernej czynności gruczołów łojowych. Podawał dokładną instrukcję „wygniatania” wągrów i zaskórniaków za pomocą paznokci albo kluczyka do nakręcania zegarka kieszonkowego (s. 18). Stanisław Breyer traktował piegi, prawdziwą zmorę młodych kobiet, jako stan chorobowy i zalecał intensywne leczenie, m.i. przy użyciu kompresów i nacierań na bazie ziół, migdałów, spirytusu, ogórków, poziomek i porzeczek (Lekarz domowy, Kraków 1911, s. 162). Za szczególnie szpecące uchodziły pojawiające się wraz z wiekiem zmiany na skórze twarzy: zmarszczki i plamy wątrobowe. W przypadku plam, oprócz nacierań i kompresów, Breyer zalecał radykalną dietę: rezygnację z kawy, herbaty i wszelkich trunków na rzecz naparu z bławatków lub rumianku. W obawie przed pogłębianiem się zmarszczek zalecał szczególne środki pielęgnacyjne dla skóry suchej. Doradzał, aby na noc smarować ją śmietanką, a myć kromką chleba pszennego namoczonego w wodzie deszczowej albo wywarem z otrębów pszennych (s. 143). Za doskonały środek pielęgnacji twarzy, służący profilaktyce zmarszczek, poprawieniu ukrwienia skóry i dodania jej świeżości uchodził masaż – wykonywany samodzielnie albo przez wykwalifikowaną masażystkę i najlepiej poprzedzony parówką. Oprócz masażu i domowych sposobów, przemysł kosmetyczny rozwijający się od drugiej połowy XIX wieku oferował maści i kremy mające zwalczać piegi i przebarwienia oraz zapobiegać zmarszczkom, a w ostateczności – puder maskujący niedoskonałości. Na ziemiach polskich prasa reklamowała na przykład puder Venus albo Poudre Velours. Jednak makijaż aż do lat 20. XX wieku, kojarzony z aktorkami i kobietami lekkich obyczajów, nie miał dobrej opinii. Praktyki upiększania podlegały wyraźnej ocenie moralnej, co zmieniło się wraz z popularyzacją wizji nowoczesnej kobiecości po I wojnie światowej (Kathy Peiss, Hope in a Jar: The Making of America’s Beauty Culture, Philadelphia 2011, s. 37). Przywiązanie do „świeżości” skóry sprawiało, że przedmiotem zainteresowania rozwijającej się od połowy XIX wieku kultury urody stały się dolegliwości i niedoskonałości ciała odbiegające od ukształtowanego standardu wyglądu (Historia ciała, t. 2: Od Rewolucji do I wojny światowej, red. A. Corbin, przeł. K. Belaid, T. Stróżyński, Gdańsk 2013). Kulturę urody upowszechniały zyskujące coraz większą popularność ilustrowane magazyny kobiece (na ziemiach polskich np. „Bluszcz” ukazujący się od 1865 roku, „Tygodnik Mód i Powieści” – od 1862 roku) oraz poradniki higieny (Hygjena piękności Paula Mantegazzy wydana w 1891 roku, Piękność i zdrowie: praktyczne rady, wskazówki i przepisy dla kobiet Baronowej Staffe z 1894 roku). Kultura urody, połączona z dbałością o zdrowie i higienę ciała, wpływała na popularyzację i profesjonalizację usług kosmetycznych. Kobiety zaczęły zarabiać, zakładając gabinety kosmetyczne lub wykonując usługi w domach klientek. Ich oferta obejmowała zabiegi upiększające, m.in. masaż twarzy, okłady i kompresy oraz drobne zabiegi kosmetyki leczniczej służące usuwaniu dolegliwości takich jak odciski, nagniotki, zmiany skórne: krosty, liszaje, wysypki (Kathy Peiss, On Beauty… and the History of Business, „Enterprise & Society” 2000, t. 1, nr 3, s. 485–506). Maria Strumff została poproszona o usunięcie odcisku, uchodzącego za przypadłość wyjątkowo dokuczliwą. „Cóż to za kalectwo!” – pisała baronowa Staffe i podawała domowe sposoby na usuwanie odcisków: pocieranie pumeksem, kataplazmy z chleba z octem, okłady z fałszywej perły rozpuszczonej w occie oraz środki apteczne na bazie kwasu salicylowego. W prasie reklamowano „plastry Salvator” jako środek niwelujący odciski, zgrubiałą skórę, brodawki („Tygodnik Ilustrowany” 1887, nr 19). Maria Strumff często była proszona o „odmładzanie” dłoni. Ich delikatność stanowiła ważny element kobiecej atrakcyjności. Wraz z demokratyzacją kultury urody w literaturze poradnikowej oraz w prasie kobiecej zaczęły pojawiać się rady, jak dbać o dłonie podczas prac w gospodarstwie domowym. Zalecano osłanianie ich rękawiczkami, nacieranie i kremowanie, oraz unikanie zbyt częstego mycia. Ukształtowany w ciągu XIX wieku kanon kobiecej urody wyraźnie określał zasady dbałości o ciało, sprawiał, że stawało się ono obiektem coraz bardziej zaawansowanych zabiegów pielęgnacyjnych. W ten sposób sprzyjał profesjonalizacji branży kosmetycznej.