HOME / BADANIE ŻYCIA I LUDZI / {NR STRONY}

HISTORIA RODZINNA

PACJENTKI

HISTORIE MIŁOSNE

ŻYCIE WEWNĘTRZNE

BADANIE ŻYCIA I LUDZI
hr. … poznałam po liberyi strzelca, młoda panienka wpadła jak bomba, zażądała czegoś zapłaciła i uciekła, było to jakby jakiś zakład, albo ciekawość. Jakże się niektóre kobiety zmieniają, kiedy czują, że młodość odbiega. Przyszła do mnie dama z najwyższej sfery rosyjskiej, ale polka, pomimo przepychu i zbytku jaki u niej panował, nie raził ją zkromny apartamencik, zwykle przychodziła zama po mnie, słodka, skromna, anielskiej dobroci, u siebie w domu również gościnna, jednem słowem typ Matki żony. W trzy lata potem przyszła do mnie ta sama anielska postać, ale jakaś inna, dzisiaj Jej cała myśl skierowana ku temu by się podobać, nawet gors muszę sztucznie utrzymać w dawnej świeżości, biedna, chce te parę lat ostatniej młodości jak najdroższy skarb oszczędzić. Ogromną sympatyę miała dla Polaków i jakkolwiek dzieci nawet nie umiały po polsku, wychowane jak dzikie, ona nie czuła się u siebie, że wyszła za rosjanina. Znowu kilka lat potem zjawiła się u mnie, przyjechawszy do Warszawy, znowu inna kobieta, było to w czasie wojny japońskiej, stała się taką patryjotką rosyjską, wyraz twarzy ostry, i uniosła się mówiąc o rezultacie wojny tj. o wzięciu Portu Artura „Mucha porwała się na słonia” z najwyższem oburzeniem. Pokazało się, że ta mucha była silniejsza od słonia. Pewnego razu przyszła do mnie dama z towarzystwa, przysłana do mnie przez jednego z sławnych dentystów, kobieta około lat 60. prawdopodobnie sobie z niej zakpił. Ze sfery arystokratycznej, zwykle przychodziła z panną służącą. Wygląd miała ropuchy, w kapelusiku słomianym bébé1 twarz poorana czasem jak włoski orzech, może i więcej lat miała, oczy jak królik, włosy, o ile mi się zdaje peruka, i brwi jasno rudawe, naturalnie farbowane, jednem słowem sztuczna maska nic naturalnego, stara wiedźma i ta

1) Bébé (fr.) – dziecinny.

Komentarze

KANONY URODY

KANONY URODY. Kształtujące się w ciągu XIX wieku w Europie kanony urody obejmowały wiele elementów: wygląd twarzy i dłoni, odpowiednie, coraz precyzyjniej określane proporcje ciała. Różniły się w zależności od klasy społecznej, ale przede wszystkim w zależności od płci. Kulturowa konstrukcja kobiecej i męskiej atrakcyjności w dużej mierze opierała się na kategorii wieku. Dla mężczyzn dojrzałość była wartością pozytywną, kojarzoną z takimi cechami, jak mądrość, odpowiedzialność i rozwaga, wysoko cenionymi w sferze publicznej. Ponadto w ramach ówczesnej „ekonomii erotycznej” dojrzały mężczyzna był atrakcyjnym partnerem i potencjalnym małżonkiem. W przypadku kobiet atrakcyjność była nierozerwalnie związana z młodością. Oznaczała piękno fizyczne, stanowiła wartość na rynku matrymonialnym. Do utożsamienia urody i młodości przyczyniły się erotyzacja kobiecego ciała w XIX-wiecznej literaturze pięknej i sztukach plastycznych (Alice Crossley, Age and Gender: Aging in the Nineteenth Century, w: „Nineteenth-Century Gender Studies” 2017, 13.[2]) oraz popularna wyobraźnia romantyczna. Oznaki starzenia się ciała wykluczały kobiety z dyskursów na temat urody. Kulturowa konstrukcja kobiecej dojrzałości opierała się na takich wartościach jak skromność, wstrzemięźliwość, wycofanie się z życia towarzyskiego, poświęcenie obowiązkom domowym. Z tego wynikał, obwarowany jednak licznymi ograniczeniami, nakaz dbałości o jak najdłuższe zachowanie urody. Baronowa von Staffe pisała o konieczności staczania „boju o szczęście”, czyli obrony piękności przed „atakami czasu i trudów życia”. Jednocześnie ostrzegała przed nadmiernymi staraniami, przed „sztucznymi środkami” prowadzącymi nieodwołalnie do przedwczesnej starości i brzydoty (s. 2). Narzucała zależny od wieku reżim stroju, zalecając, aby materiały lekkie i zwiewne zostawić młodym kobietom, w wieku dojrzałym wybierać zaś materie bogate i ciężkie. Przestrzegała, że „straszny jest widok babuni ubranej jak wnuczka albo choćby jak córka” (s. 190). W kulturze drugiej połowy stulecia funkcjonował, popularyzowany, m.in. w powieściach Dickensa, obraz monstrualnej, starzejącej się kobiecości. Starzejąca się i jednocześnie temu zaprzeczająca kobieta przekraczała przyjęte normy, więc była odrzucana przez społeczeństwo (Alice Crossley, Age and Gender…). Udająca młodość, nadmiernie wystrojona i umalowana kobieta była odrażająca, bowiem przekraczała właściwą dla siebie miarę. Trudno powiedzieć, gdzie leżała granica młodości liczona wiekiem metrykalnym. Powszechnym podziwem cieszyła się np. generałowa Zajączkowa, której sposoby konserwowania urody przeszły do legendy. Do Marii Jadwigi Strumff zgłaszały się chcące przywrócić młodość pacjentki ponad czterdziestoletnie i sześćdziesięcioletnie. Masaż uchodził bowiem za środek przeciwdziałający starzeniu się. Miał wzmacniać pory skóry, poprawiać krążenie krwi i w ten sposób zapobiegać powstawaniu zmarszczek. Strumff dostrzegała desperację swoich pacjentek, ale hołdowała powszechnemu przekonaniu, że nie należy wykraczać poza właściwą sobie miarę. Łączyła kategorie moralne z estetycznymi. Zgodnie z oddziałującym na całą Europę wiktoriańskim kanonem urody, ceniła wygląd „naturalny”, zdrowy, ale świadczący o zadbaniu. W Wielkiej Brytanii, w drugiej połowie XIX wieku czasopisma kierowane do kobiet z warstw wyższych i średnich propagowały ideał „naturalnej” urody, z jasną, czystą cerą, bez przebarwień i zmian skórnych, z zadbanymi, długimi i gęstymi włosami. Atrakcyjny wygląd miał być oznaką zdrowia fizycznego i psychicznego. Korzystanie z gotowych produktów pielęgnacyjnych oraz z usług kosmetycznych stawało się standardem dbałości o ciało. „Polityka ciała” doby wiktoriańskiej (1837–1901), a następnie edwardiańskiej (1901–1910), oznaczająca praktyki i dyskursy służące kontrolowaniu i kształtowaniu społecznie akceptowanego wyglądu zakładała rozwój branży kosmetycznej oferującej usługi fryzjerskie i perukarskie, pedicure, manicure, kosmetykę twarzy, zabiegi przy użyciu elektryczności. Brytyjski „przemysł piękności” konkurował z francuskim i amerykańskim, a Brytyjki miały opinię kobiet bardzo zadbanych (Jessica P. Clark, The Business of Beauty: Gender and the Body in Modern London, London 2020). W Wielkiej Brytanii, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, w branży kosmetycznej karierę robiły kobiety (najbardziej znane to: Jeannette Pomeroy, Eleanor Adair, Anna Ruppert), bazując z jednej strony na profesjonalnej wiedzy, a z drugiej na zaufaniu klientek wynikającym z funkcjonowania we wspólnej kobiecej przestrzeni (Jessica P. Clark, „Clever ministrations”: regenerative beauty at the fin de siècle, Palgrave Communications 2017, t. 3, nr 1, 1–13). Obiektem troski i zabiegów kosmetycznych w przypadku kobiet długo pozostawała twarz i szyja. Do początku XX wieku kanon urody skoncentrowany był na wyglądzie twarzy. Przeniesienie punktu ciężkości na sylwetkę, a zwłaszcza na nogi nastąpiło dopiero, wraz ze zmianą mody, w latach 20. i 30. (Georges Vigarello, Historia urody, przeł. M. Falski, Warszawa 2011, s. 190–195). Wtedy też uznanie zyskała umiarkowana opalenizna. Wcześniej synonimem urody była twarz o regularnych rysach i jasnej, nieopalonej skórze, pozbawiona wszelkich znamion i zmian barwnikowych, takich jak piegi. Za szpecące uchodziły nie tylko liszaje, ale i zwykłe zaskórniaki czy wągry. Dlatego poradniki higieny i kosmetyki polecały domowe sposoby na usuwanie wszelkich zmian na skórze twarzy. Józef Bogdanik, autor Kultu piękności i zdrowia, opisywał zły wpływ na urodę nadmiernej czynności gruczołów łojowych. Podawał dokładną instrukcję „wygniatania” wągrów i zaskórniaków za pomocą paznokci albo kluczyka do nakręcania zegarka kieszonkowego (s. 18). Stanisław Breyer traktował piegi, prawdziwą zmorę młodych kobiet, jako stan chorobowy i zalecał intensywne leczenie, m.i. przy użyciu kompresów i nacierań na bazie ziół, migdałów, spirytusu, ogórków, poziomek i porzeczek (Lekarz domowy, Kraków 1911, s. 162). Za szczególnie szpecące uchodziły pojawiające się wraz z wiekiem zmiany na skórze twarzy: zmarszczki i plamy wątrobowe. W przypadku plam, oprócz nacierań i kompresów, Breyer zalecał radykalną dietę: rezygnację z kawy, herbaty i wszelkich trunków na rzecz naparu z bławatków lub rumianku. W obawie przed pogłębianiem się zmarszczek zalecał szczególne środki pielęgnacyjne dla skóry suchej. Doradzał, aby na noc smarować ją śmietanką, a myć kromką chleba pszennego namoczonego w wodzie deszczowej albo wywarem z otrębów pszennych (s. 143). Za doskonały środek pielęgnacji twarzy, służący profilaktyce zmarszczek, poprawieniu ukrwienia skóry i dodania jej świeżości uchodził masaż – wykonywany samodzielnie albo przez wykwalifikowaną masażystkę i najlepiej poprzedzony parówką. Oprócz masażu i domowych sposobów, przemysł kosmetyczny rozwijający się od drugiej połowy XIX wieku oferował maści i kremy mające zwalczać piegi i przebarwienia oraz zapobiegać zmarszczkom, a w ostateczności – puder maskujący niedoskonałości. Na ziemiach polskich prasa reklamowała na przykład puder Venus albo Poudre Velours. Jednak makijaż aż do lat 20. XX wieku, kojarzony z aktorkami i kobietami lekkich obyczajów, nie miał dobrej opinii. Praktyki upiększania podlegały wyraźnej ocenie moralnej, co zmieniło się wraz z popularyzacją wizji nowoczesnej kobiecości po I wojnie światowej (Kathy Peiss, Hope in a Jar: The Making of America’s Beauty Culture, Philadelphia 2011, s. 37). Przywiązanie do „świeżości” skóry sprawiało, że przedmiotem zainteresowania rozwijającej się od połowy XIX wieku kultury urody stały się dolegliwości i niedoskonałości ciała odbiegające od ukształtowanego standardu wyglądu (Historia ciała, t. 2: Od Rewolucji do I wojny światowej, red. A. Corbin, przeł. K. Belaid, T. Stróżyński, Gdańsk 2013). Kulturę urody upowszechniały zyskujące coraz większą popularność ilustrowane magazyny kobiece (na ziemiach polskich np. „Bluszcz” ukazujący się od 1865 roku, „Tygodnik Mód i Powieści” – od 1862 roku) oraz poradniki higieny (Hygjena piękności Paula Mantegazzy wydana w 1891 roku, Piękność i zdrowie: praktyczne rady, wskazówki i przepisy dla kobiet Baronowej Staffe z 1894 roku). Kultura urody, połączona z dbałością o zdrowie i higienę ciała, wpływała na popularyzację i profesjonalizację usług kosmetycznych. Kobiety zaczęły zarabiać, zakładając gabinety kosmetyczne lub wykonując usługi w domach klientek. Ich oferta obejmowała zabiegi upiększające, m.in. masaż twarzy, okłady i kompresy oraz drobne zabiegi kosmetyki leczniczej służące usuwaniu dolegliwości takich jak odciski, nagniotki, zmiany skórne: krosty, liszaje, wysypki (Kathy Peiss, On Beauty… and the History of Business, „Enterprise & Society” 2000, t. 1, nr 3, s. 485–506). Maria Strumff została poproszona o usunięcie odcisku, uchodzącego za przypadłość wyjątkowo dokuczliwą. „Cóż to za kalectwo!” – pisała baronowa Staffe i podawała domowe sposoby na usuwanie odcisków: pocieranie pumeksem, kataplazmy z chleba z octem, okłady z fałszywej perły rozpuszczonej w occie oraz środki apteczne na bazie kwasu salicylowego. W prasie reklamowano „plastry Salvator” jako środek niwelujący odciski, zgrubiałą skórę, brodawki („Tygodnik Ilustrowany” 1887, nr 19). Maria Strumff często była proszona o „odmładzanie” dłoni. Ich delikatność stanowiła ważny element kobiecej atrakcyjności. Wraz z demokratyzacją kultury urody w literaturze poradnikowej oraz w prasie kobiecej zaczęły pojawiać się rady, jak dbać o dłonie podczas prac w gospodarstwie domowym. Zalecano osłanianie ich rękawiczkami, nacieranie i kremowanie, oraz unikanie zbyt częstego mycia. Ukształtowany w ciągu XIX wieku kanon kobiecej urody wyraźnie określał zasady dbałości o ciało, sprawiał, że stawało się ono obiektem coraz bardziej zaawansowanych zabiegów pielęgnacyjnych. W ten sposób sprzyjał profesjonalizacji branży kosmetycznej.

WOJNA ROSYJSKO-JAPOŃSKA

WOJNA ROSYJSKO-JAPOŃSKA. 1904–1905.Zwycięstwo w wojnie z Chinami w latach 1894–1895 spowodowało japońską ekspansję na Dalekim Wschodzie, w pierwszej kolejności w Korei i jej okolicach. Rosjanie, ze względu na bliskość Władywostoku, uważali ten obszar za swoją strefę wpływów, podobnie jak Mandżurię. Odrzucili oni japoński, kompromisowy podział stref, z granicą na rzece Yalu i Koreą w granicach wpływów Japonii. Rosyjscy umiarkowani politycy, propagujący eksploatację gospodarczą i unikanie konfliktów zbrojnych tracili wpływy na rzecz zwolenników szybkich zwycięstw i podbojów na Dalekim Wschodzie. Oczekiwano wygranych wojen, poprawy rosyjskich notowań i korzyści gospodarczych, które spacyfikowałyby japońskie plany. Rosjanie lekceważyli Japończyków, którzy przygotowali się do starcia, podpisując w 1902 roku przymierze z Wielką Brytanią, umożliwiające budowę nowoczesnej floty. Japonia zerwała stosunki dyplomatyczne z Rosją 6 lutego 1904 roku. Konflikt rozpoczął się od ataku floty japońskiej pod dowództwem admirała Heihachirō Tōgō, przeprowadzonego bez wypowiedzenia wojny w nocy z 8 na 9 lutego 1904 roku na rosyjską eskadrę w Port Artur – niezamarzającą rosyjską bazę morską na Półwyspie Liaotuńskim nad Morzem Żółtym, dzierżawioną od Chin. Japończycy zaatakowali również dwa rosyjskie okręty w koreańskim porcie Czemulpo. Równocześnie rozpoczął się japoński desant w Chinach. Rosja wypowiedziała wojnę Japonii 10 lutego, flota nie mogła podjąć walki z powodu zamarznięcia portu we Władywostoku, pomimo niedawnego oddania do użytku części Kolei Transsyberyjskiej niemożliwe było przetransportowanie żołnierzy i sprzętu. Wojska japońskie wylądowały w Korei, po sforsowaniu rzeki Yalu odcięły Port Artur, zajęły też port Talien. Wojska rosyjskie zostały zaatakowane również w Mandżurii. Bitwy toczyły się z dala od skupisk ludności i ośrodków przemysłowych. Początek walk ujawnił nieudolność rosyjskich dowódców, zwłaszcza głównodowodzącego na Dalekim Wschodzie – zwolennika wojny z Japonią – admirała Jewgienija Aleksiejewa i dowódcy sił lądowych generała Aleksego Kuropatkina. Rosjanie ponosili klęski ze słabszymi liczebnie Japończykami na lądzie, m.in. 17 sierpnia 1904 roku pod Liaoyangiem. Wpływ na porażki miały kradzieże i malwersacje rosyjskich dowódców i decydentów, przez które żołnierze nie otrzymywali amunicji i wyposażenia. Decyzja o wybuchu wojny nie wywołała entuzjazmu Rosjan, w przeciwieństwie do powszechnego poparcia Japończyków dla polityki cesarza i armii. W sierpniu 1904 roku rozpoczęło się trwające do 2 stycznia 1905 roku oblężenie Portu Artur, zakończone porażką Rosji. Wojska rosyjskie poniosły klęskę w trwającej od 19 lutego do 10 marca 1905 roku bitwie pod Mukdenem w Chinach. Po stronie rosyjskiej walczyło 293 tysiące żołnierzy, po japońskiej – 271 tysięcy. Rosyjskie wojska na Dalekim Wschodzie miała wesprzeć flota bałtycka, dowodzona przez Zinowija Rożestwienskiego, Brytyjczycy nie wyrazili zgody na skorzystanie z Kanału Sueskiego, przez co rosyjskie okręty musiały opływać Afrykę. Dwukrotnie liczniejsza, nowoczesna flota japońska doszczętnie rozbiła przestarzałą flotę rosyjską w bitwie pod Cuszimą w Cieśninie Koreańskiej w dniach 27–28 maja 1905 roku. Zginęło 800 japońskich i 4,550 rosyjskich marynarzy, tylko trzy rosyjskie okręty uniknęły zatopienia. Klęska przypieczętowała rosyjską porażkę w wojnie. W rokowaniach pośredniczył prezydent Stanów Zjednoczonych Theodore Roosevelt. Do zawarcia pokoju doszło 5 września 1905 roku w Portsmouth. W jego wyniku Rosjanie zrzekli się na rzecz Japończyków prawa do dzierżawy Półwyspu Liaotuńskiego z Portów Artur i Talien, oddali również im południową część Wyspy Sachalin i uznali Koreę za japońską strefę wpływów. Japończycy zyskali prawo do połowu ryb u rosyjskich wybrzeży. Mandżuria wróciła pod panowanie Chin, zostali stamtąd ewakuowani Japończycy i Rosjanie. Japończycy nie uzyskali wielkich zdobyczy, zyskali jednak status dalekowschodniego mocarstwa. Rosjanie mieli problemy z pogodzeniem się z klęską, która obnażyła słabość i niewydolność systemu władzy, stali się również obiektem kpin i żartów w Europie. Doszło do uaktywnienia się środowisk opozycyjnych w Imperium. Wojna doprowadziła do chwilowego zahamowania eksportu i wzrostu bezrobocia w Królestwie Polskim. Zwolennicy postawy ugodowej ze Stronnictwa Polityki Realnej wysłali na front pociąg sanitarny, próbowali również wpływać na rosyjskich decydentów, by wyrazili zgodę na polonizację szkolnictwa, administracji i sądownictwa oraz wprowadzenie samorządu terytorialnego i miejskiego. Liberałowie z kręgu Aleksandra Świętochowskiego postulowali powrót do statusu Królestwa Polskiego z 1815 roku z szerokimi wolnościami demokratycznymi. Ożywiły się partie socjalistyczne – Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy oraz Polska Partia Socjalistyczna, których członkowie urządzali strajki i manifestacje. W lipcu 1904 roku na fali nastrojów powstańczych, by uzyskać poparcie Japończyków dla ewentualnej akcji zbrojnej, do Tokio udał się Józef Piłsudski. Japończycy nie wykazali jednak zainteresowania. Przebywający w tym samym czasie w Japonii Roman Dmowski ostrzegał Japończyków przed szkodliwością wybuchu powstania w Królestwie (zob. Andrzej Chwalba, Historia Polski 1795–1918, Kraków 2008, s. 371–372; tenże Historia powszechna. Wiek XIX, Warszawa 2009, s. 591–595; Henry Kissinger, Dyplomacja, przeł. S. Głąbiński, G. Woźniak, I. Zych,, Warszawa 1996, s. 198; Richard Pipes, Rewolucja rosyjska, przeł. T. Szafar,, Warszawa 2006, s. 12–37; Tomasz Rogacki, Japońsko-rosyjska wojna morska 1904–1905, Zabrze 2011; Jerzy Zdrada, Historia Polski 1795–1914, Warszawa 2007, s. 761–765).

DENTYŚCI

DENTYŚCI. Prawie do końca XIX wieku poziom opieki stomatologicznej w Królestwie Polskim był bardzo niski, a praktykujących dentystów – niewielu. W 1895 roku w Warszawie zarejestrowanych było ich siedemdziesięciu, natomiast w latach 60. – zaledwie dziesięciu. Nie wiadomo, u którego spośród sławnych dentystów leczyła zęby jedna z pacjentek Marii Strumff. Mógł to być, na przykład: Bolesław Dzierżawski (1860–1907) – chirurg i pionier dentystyki w Warszawie, założyciel „Przeglądu Dentystycznego”, Roman Fijałkowski (1816–1898) piastujący tytuł „dentysty miasta Warszawy”, Władysław Zieliński (1846–1921), autor Krótkiego zarysu higieny zębów, Daniel Landau (1849–1898), Feliks Idzikowski (1850–1919) albo Franciszek Goldberg-Górski (1863–1937) (Michał Hanecki, Dzieje lekarskie Warszawy w latach 1863–1900, Warszawa 1969, s. 231). Standard leczenia stomatologicznego pod koniec stulecia obejmował wstawianie plomb porcelanowych, amalgamatowych i złotych, ekstrakcje, wstawianie sztucznych zębów i „aparatów” przypominających protezy. Jednak nie każdy dentysta oferował pełny zakres leczenia. W XIX wieku, w zaborze rosyjskim funkcjonowały trzy kategorie dentystów: 1) kształceni „sposobem rzemieślniczym”, zobligowani do trzech lat praktykowania u mistrza i zdania egzaminu rządowego. Ten sposób kształcenia został w Imperium Rosyjskim zakazany w 1900 roku; 2) absolwenci prywatnych szkół dentystycznych. Zgodnie z zarządzeniem z 1891 roku do prywatnych szkół lekarsko-dentystycznych przyjmowani byli absolwenci szóstych klas gimnazjum, nauka trwała dwa i pół roku, kończył ją egzamin przed komisją uniwersytecką, zwieńczony dyplomem lekarza dentysty. U schyłku XIX wieku w Warszawie działały dwie prywatne szkoły dentystyczne. Pierwszą założył w 1891 roku Jakub Levy, drugą – Ludwik Szymański w 1897. Oprócz tego funkcjonowały szkoły dla absolwentów techników dentystycznych. Jednak zakładane często przez byłych służących u dentystów i jubilerów, cieszyły się złą opinią (Wincenty Jacek Łebkowski, Bolesław Piękoś, Rozwój stomatologii polskiej na przełomie XIX i XX wieku, Kraków 1997, s. 20); 3) absolwenci Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego, który w latach 1818–1831 kształcił tzw. lekarzy „wyższych i niższych”, akuszerów, okulistów i dentystów. Program nauczania tych ostatnich obejmował choroby kości szczęki i zębów. Po rozwiązaniu Uniwersytetu w 1831 roku dentystów kształciła Szkoła Felczerska. W 1857 roku były uniwersytecki Wydział Lekarski wznowił działalność jako Cesarsko-Królewska Warszawska Medyko-Chirurgiczna Akademia, z prawem nadawania stopnia magistra dentysty. W 1893 roku naukę rozpoczęło trzydziestu pięciu mężczyzn i trzydzieści trzy kobiety. Jednak wśród ówczesnych sławnych warszawskich dentystów wymienia się wyłącznie mężczyzn.