HOME / BADANIE ŻYCIA I LUDZI / {NR STRONY}

HISTORIA RODZINNA

PACJENTKI

HISTORIE MIŁOSNE

ŻYCIE WEWNĘTRZNE

BADANIE ŻYCIA I LUDZI
Naturalnie na drugi dzień oznajmiła, że wyjeżdża, nie zmartwiłam się tem wcale, bo á conto przyjaźni wyśrubowała ze mnie pół ceny zwykłej. Przy tem nienawidzę tej baby. Dzisiaj prawie wycofałam się z praktyki i nie żałuję, z początku bezczynność nużyła mnie tyle lat przyzwyczajona byłam do pracy, do banalnych rozmów nie powiem, ale do lekkich, czem lepsze towarzystwo tem lżejsza rozmowa kto z kim żyje, kto z kim uciekł itp. tak że z porządnymi kobietami tj mówiącemi o dzieciach sługach itp. mówić już zupełnie nie umiem, poznawszy tak dokładnie ludzi, ich zwyczaje pojęcia, wycofałam się ze świata i oddałam się samotności. Otóż do czego doprowadziła mnie moja praktyka, a raczej dopomogła, do ułożenia własnego życia. W końcu 1904 r. zmartwienia mnie tak podkopały, że postanowiłam odebrać sobie życie. Widok dwojga młodszych dzieci moich1 krwawił mi serce, bo nie chciałam ich osierocić, bo one były dobre dla mnie, ale pocieszałam się tem, że Pan Bóg sierot nie opuści, a mam silną wolę ogromną, tak że i tę przeszkodę postanowiłam usunąć z sumienia. Dwa razy już w życiu z zimną krwią i spokojem zabierałam się do samobójstwa. Moja silna wola, robiła cuda, ze mnie, bo idąc raz do pacjentki na Chłodną ulicę z Wielkiej2, poczułam pierwszy raz w życiu silny zawrót głowy i chwianie się nóg, wsiąść do dorożki bałam się, tylko trzymając się bram doszłam do Chłodnej do doktora najpierw, znajomy mój dobry ów doktór przypuszczał że to zdenerwanie, dał mi brom3, to nic nie pomogło i pasując się z sobą, jak pijana poszłam do pacjentki. Dojechałam do domu i wprost zdążyłam upaść na łóżku, w głowie mi się kręciło, wszystko ze mną leciało,

1) Róża Strumff i Tadeusz Strumff.

2) Ulica Chłodna i ulica Wielka w Warszawie. Ul. Wielka – jedna z głównych ulic Śródmieścia Warszawy, obecnie nie istnieje.

3) Brom – do połowy XIX wieku bromek sodu był wykorzystywany w medycynie jako lek uspokajający.

Komentarze

SAMOBÓJSTWO

SAMOBÓJSTWO. W kulturze europejskiej do końca XVIII wieku samobójstwo traktowane było jako odebranie życia człowiekowi, zatem jako morderstwo. Dodatkowo wisiało nad nim odium grzechu. Pociągało to za sobą rozwiązania prawne nakazujące karać niedoszłych samobójców, a pochówek ciał tych, którym się to udało, miał charakter hańbiący. Na ziemiach polskich zgodnie z Kodeksem Andrzeja Zamoyskiego z 1778 roku należało powiesić na szubienicy ciało samobójcy albo przynajmniej jego mienie. Józefina, czyli austriacki kodeks z 1787 roku przewidywał więzienie dla osób usiłujących się zabić, co miało doprowadzić ich do okazania żalu i obietnicy poprawy. Ustawodawstwa francuskie, pruskie, austriackie i szwedzkie zakładały konfiskatę majątku samobójcy, a nawet unieważnienie jego ostatniej woli (Andrzej Lebiedowicz, Samobójstwo w ujęciu wielopłaszczyznowym, „Wojskowy Przegląd Prawniczy” 2013, nr 3). Zmiany w podejściu do samobójstwa następowały w ciągu XIX stulecia. Najpierw romantyzm otoczył je aurą melancholijnego piękna i uszlachetnił. W warunkach polskich doszła do tego apoteoza samobójstwa altruistycznego – popełnianego z miłości do ojczyzny albo w obliczu klęski i zagrożenia pojmaniem przez wroga. Potem, wraz z rozwojem badań nad ludzką psychiką, rozwinęła się refleksja naukowa. W wydanej w 1840 roku Anatomii samobójstwa angielski lekarz Forbes Winslow (1810–1874) jako pierwszy dopatrywał się przyczyn skłonności suicydalnych w zmianach stanu psychicznego, zwracał uwagę na sezonowość samobójstw, na zjawisko naśladownictwa określane potem jako „efekt Wertera”. Émile Durkheim (1858–1917) w 1897 roku w książce Samobójstwo. Studium z socjologii (Le suicide. Étude de sociologie) przedstawił samobójstwo jako fakt społeczny i połączył je z pojęciem dezintegracji. Na ziemiach polskich nowoczesne koncepcje samobójstwa rozwijał Leon Jan Wachholz (1867–1942), wybitny lekarz medycyny sądowej. W wygłoszonym w 1892 roku w Krakowie wykładzie wskazywał na różne przyczyny prób samobójczych w modernizującym się społeczeństwie. Wymieniał wśród nich nędzę i przypisywał ją „klasom roboczym”. Samobójstwo z powodu zawiedzionych nadziei na awans zawodowy było dla niego zachowaniem typowo męskim, związanym z postawą aktywną. W przypadku kobiet, „z natury biernych” i dlatego lepiej znoszących niepowodzenia życiowe, podkreślał wagę „niemożliwości zaspokojenia popędu płciowego”. Dostrzegał jednak, że do targnięcia się na własne życie mógł prowadzić strach przed potencjalną ciążą (O samobójstwie w ogóle a w szczególności o samobójstwie w Krakowie w latach od 1881–1892, Kraków 1893, s. 3, 11). Myśli samobójcze Marii Strumff wynikały z motywów zakwalifikowanych przez Wachholza jako męskie – były to bowiem cierpienia wynikające z „borykania się z losem” i poważnych trosk materialnych. Masażystka nie rozwijała wątku planowanego samobójstwa, nie pisała, w jaki sposób zamierzała go popełnić. Na przełomie wieku XIX i XX najpopularniejszym sposobem było otrucie się (arszenikiem, olejkiem z gorzkich migdałów, kwasem siarkowym i karbolowym, morfiną i strychniną), zastrzelenie się, powieszenie się, skok z wysokości, utopienie się, rzucenie się pod pociąg. Ten ostatni sposób z biegiem czasu zyskiwał coraz większą popularność (Michael Morys-Twarowski, Samobójstwa na Śląsku Cieszyńskim w drugiej połowie XIX wieku w świetle „Gwiazdki Cieszyńskiej”, w: Człowiek wobec śmierci na przestrzeni dziejów, red. J. Kordel, M. Sas, Warszawa 2011, s. 112).