HOME / BADANIE ŻYCIA I LUDZI / {NR STRONY}
HISTORIA RODZINNA
PACJENTKI
HISTORIE MIŁOSNE
ŻYCIE WEWNĘTRZNE
Wstała i w traicznej postawie dobitnie powiedziała „Schylam czoło przed cnotami, ale nią nie jestem”. Stanęłam jak posąg i bez słowa wyszłam, ale dostałam zawrotu w głowie, szumu w uszach, podobnie za całego odezwania się i tak otwartego przyznania się do grzechów nie słyszałam. dzisiaj, pochwaliłabym ją za to, wtenczas zrobiło to na mnie za wielkie wrażenie, jeszcze byłam za czysta za mało obcowałam z kobietami w ogóle bo w towarzystwie dużo jest również takich, tylko nie przyznają się do tego. Mnie się zdawało, że tak nieczysta istota mnie się tak poufale dotykała, to mnie coś z tego ubyło. Wrażenie było takie silne, że nie mogłam wrócić do domu, aby z tego się otrząsnąć poszłam Nowym Światem, zpotkałam brata1, zwierzyłam mu się z tem, szczerze się ze mnie wyśmiał, że to znana kokota i czuję się zapewne obrażoną o to że ją nie wiedziałam. Na drugi dzień, kiedy do Niej przyszłam, znalazłam się w kłopotliwem położeniu, byłam grzeczną, ale widocznie inną, bo zastałam bilecik od Niej, że przerywa kuracyą. Tak trzeba zatracić swoje ja zupełnie i umieć panować nad sobą, żeby nie stracić klijentelli, ale czy to możebne, jak się wie, być w poufałym stosunku z kokotą, grzeczną tak, ale nie każdej to wystarcza. Wezwano mnie raz do pewnej rossyanki. Kiedy weszłam zdumienie moje nie miało granic. W Warszawie takich mieszkań się nie spotyka. Jakieś drewniane komórki, niby dwa pokoiki, niby poddasze, drzwi zamykają się na haczyki, chociaż to Marsz. ul.2 bieda na każdym kroku, nieład, wszystko pêle mêle3, sypialny jakoś upstrzony, dzieci pełnią funkcyą służącej, sama pani młoda razi w tem środowisku elegancyą stroju. Intrygowała mnie dla czego ta kobieta się upiększa? W kilka dni potem, jak każda nie pytana opowiada o sobie, mówi mi że pomimo że to zabronione, jest rządcą trzech domów. Kwestya rozwiązana. Kobieta ta odejmuje sobie od ust by utrzymać świeżość cery, byt swój okupuje sprzedaniem swego ciała, ten fakt chyba można tem tłumaczyć że bieda Ją do tego zmusza. Cały półświat upada z miłości, zwykle mając lat 16 każda mi tak opowiada kocha się uwodziciel obiecuje się żenić, wierząc uwodzicielom upadają potem co pozostaje tym biednym dziewczętom, c’est le premier pas qui coûte1, puszczają się następnie z przyzwyczajenia do tego życia fizycznego. Czyż je można potępiać? Ofiary zepsutej młodzieży, która dla zaspokojenia chwilowej przyjemności, nie pomni o tem, że unieszczęśliwia swoją ofiarę na całe życie, ale ją potem jeszcze potępia i pogardza nią. Są i tacy przyszedł do mnie młody dragon2, kocha się w Polce i wmawia sobie że ma jakieś braki żeby mu usunąć, na moje argumenty przeczące przystaje pod warunkiem, że mu dam jakiś złoik kosmetyku, bo inaczej wyjść odemnie nie może, po wzięciu kremu był uszczęśliwiony, w jakim celu to zrobił dla czego przyszedł, nie wiem? Albo jakiś młody człowiek zjawia się u mnie że ma parę wągrów, żeby mu je zniszczyć, płaci za trzy wizyty z góry i po pierwszej wizycie więcej nie przyszedł. Są i takie osobniki. Pewna dama już nie młoda, przyszła do mnie, że mi zajmie pół godziny czasu i da mi 2 rs jeżeli jej postawiędjagnozę dobrą co jej jest w nogę, bo jeździła po zagranicach każdy lekarz stawia inną djagnozę, co Jej zależało na tem, niewiem, widocznie nie miała co robić z czasem i pieniędzmi. Kobieta zwykle dużo mówi, ja mam zwyczaj cierpliwie słuchać. Z opowiadania Jej dowiedziałam się jakie przypuszczają choroby, łatwo mi było z mojej własnej praktyki zrobić djagnozę. Położyła mi z ukontentowaniem 3 rs, że trafiłam w Jej myśl. Więcej takich ludzi, którzy tak suto opłacają swoje urojenia! Głupota ludzka niema granic dochodzi do zenitu. Nieprzyjemność z pacjentem i znowu refleksya, że uczciwością daleko nie zajdę, dla mężczyzn nie trzeba być młodą i ładną, ale tylko temi drogami można coś zrobić. Niemam za złe innym, nie poczytuję sobie za zasługę, bo niemam tego fizycznego pociągu, który nazywają miłością, ale ten jedyny mógłby mnie naprowadzić na złą drogę, ale pieniądz nigdy! Rubel w tej chwili to majątek, ale dla rubla miałabym robić źle, to w takim razie mogła bym i oszukiwać, bo wszystko jaki to zarobek niegodziwy, tembardziej stracić to co jest jedynym skarbem kobiety, szacunek ludzki, i nie módz się śmiało zpojrzeć w oczy własnym dzieciom, Zwierzęcej skłonności nigdy nie miałam, ale mężczyźni zupełnie tego nie rozumieją, szczególnie mężatkę mogącą się bez nich obejść. W początkach mojej praktyki polecono mnie pewno powadze lekarskiej. Zajął się mną tak szczerze i serdecznie, przypisywałam to zajęciem się tej nowej gałezi sztuki lekarskiej, przysyłał książki, służącej szczegółowo się o mnie wypytywał, myślał, że jestem panną, ona go pozostawiła w błędzie znajome moje i jego śmiały się ze mnie, że nie wiem w jakim celu bywa, kiedy przyszedł do dom mnie obejźcie jego było tak dziwne, a moje również, bo wiedziałam jaki
Komentarze
LEKARZE. Dla Marii Strumff oczywistością był wysoki prestiż zawodu lekarza. W swoim pamiętniku wielokrotnie wspominała, nie wymieniając jednak nazwisk, o powszechnie szanowanych i znanych lekarzach. Potrafiła być wobec nich krytyczna, ale na ogół uznawała ich autorytet. W Królestwie Polskim lekarzy było cały czas zbyt mało, a sytuacja szkolnictwa medycznego nie wyglądała dobrze. W 1864 roku w Warszawie zarejestrowanych było jedynie 153 lekarzy, co oznaczało, że jeden przypadał na 1500 osób. Powstanie w 1857 roku warszawskiej Akademii Medyko-Chirurgicznej, w 1862 roku włączonej do Szkoły Głównej, a po jej likwidacji w wyniku represji popowstaniowych w 1869 roku do Carskiego Uniwersytetu Warszawskiego, przyczyniło się do stopniowego przyrostu liczby lekarzy. W 1900 roku w Warszawie praktykowało już 829 lekarzy (Michał Hanecki, Dzieje lekarskie Warszawy w latach 1863–1900, Warszawa 1969, s. 106). Podstawą systemu medycznego, podobnie jak w innych krajach europejskich, była praktyka prywatna we własnym gabinecie. Początkowo obejmowała ona bardzo szeroki zakres porad. W drugiej połowie XIX stulecia następował proces wyodrębniania się w medycynie specjalności, w związku z czym powstawały wyspecjalizowane gabinety. Na łamach prasy ogłaszali się chirurdzy, specjaliści chorób skórnych i kobiecych, laryngolodzy, okuliści. Lekarze byli grupą zawodową o bardzo zróżnicowanym poziomie materialnym. Uposażenie medyków zatrudnionych w szpitalach, zakładach dobroczynnych, fabrykach, szkołach i na kolei było niskie, przez co musieli oni wieczorami dorabiać prywatną praktyką. W połowie XIX wieku w Warszawie około 40% lekarzy obejmowało niskopłatne posady rządowe, w pozostałych miastach Królestwa Polskiego odsetek ten był jeszcze mniejszy. Praktyka prywatna mogła przynosić znacznie większe dochody. Najlepsze zarobki mieli interniści – w drugiej połowie XIX wieku w Warszawie zarabiali średnio 4100 rubli rocznie, psychiatrzy – 4150 rubli rocznie i chirurdzy – 3800 rubli. Dochody roczne przedstawicieli pozostałych specjalności oscylowały wokół 2500 rubli (Piotr Müldner-Nieckowski, Biegański, Kramsztyk i inni. O nowej etyce lekarskiej w XIX-wiecznej Warszawie, Warszawa 2016, s. 69). Na prowincji zarobki były niższe, co powodowało, że dobrze wykształceni specjaliści starali się pozostać w Warszawie. Już w XIX wielu lekarze na ziemiach polskich tworzyli dość zamknięte środowisko. W Królestwie Polskim skupiali się wokół Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego, Szkoły Głównej, a następnie Carskiego Uniwersytetu Warszawskiego oraz publikowali w czasopismach: „Medycyna”, „Gazeta Lekarska” i „Krytyka Lekarska”. Tak jak nauczyciele, lekarze należeli do wyodrębniającej się od lat 60. XIX wieku inteligencji. Jeśli chodzi o ich proweniencję społeczną, to w 1905 roku w Królestwie Polskim wśród absolwentów uczelni medycznych 46,1% pochodziło z rodzin mieszczańskich, 21,5% – z rodzin urzędniczych, 28,9% – z rodzin szlacheckich i 3,5% – z chłopskich. Dane na temat wyznania wskazywały, że około 20% lekarzy wywodziło się z rodzin żydowskich (Piotr Müldner-Nieckowski, Biegański, Kramsztyk i inni…, s. 72). Wysoki prestiż zawodu sprawiał, że wielu lekarzy należało do ówczesnych elit intelektualnych i towarzyskich. Do najbardziej znanych należeli: Tytus Chałubiński, Teodor Tripplin, Karol Benni – łączący praktykę lekarską ze stanowiskiem wiceprezesa Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, chirurg Władysław Matlakowski, Zygmunt Kramsztyk – okulista, propagator idei miast-ogrodów, Szczesny Bronowski, Antoni Sikorski – założyciel pierwszego w Warszawie szpitala dla dzieci, Józef Zawadzki – lekarz powstałego w 1897 roku Pogotowia Ratunkowego.
PODRĘCZNIKI DO MASAŻU. Nie wiadomo w jaki sposób Maria Jadwiga Strumff zdobywała umiejętności praktyczne oraz wiedzę na temat masażu. Mogła uczestniczyć w kursach masażu, ale nie była to pełnoprawna edukacja medyczna. W 1892 roku Zygmunt Ashkenazy (Leczenie ruchowe i mięsienie [Massage], Lwów 1892, s. 9) krytykował polskich „laików maserów”, którzy mieli uprawiać zawód „według własnego widzimisię”, podczas gdy w Szwecji obowiązywało odbycie trzyletniego kursu. Można podejrzewać, że Strumff czerpała wiedzę na temat masażu z lektur. W bibliotece jej ojca znajdowały się zarówno czasopisma, jak i fachowe książki medyczne. Praktyka abonowania czasopism fachowych była powszechna w środowisku lekarskim. Popularnością cieszyła się na przykład „Medycyna: czasopismo tygodniowe dla lekarzy praktycznych” ukazujące się w latach 1873–1907. Na jej łamach w 1883 roku doktor Stefan Smoleński opublikował artykuł Kilka słów o mięsieniu. Na temat masażu publikowały także „Nowiny Lekarskie”. Od lat 70. XIX wieku w Europie zaczęły ukazywać się fachowe książki na temat masażu. W księgozbiorach ówczesnych lekarzy warszawskich znajdowały się pozycje w wielu językach, przede wszystkim w niemieckim (Andrzej Skrzypczak, Księgozbiory lekarzy warszawskich XIX wieku jako podstawa do oceny kultury naukowej środowiska, w: Z badań nad Polskimi Księgozbiorami Historycznymi, Warszawa 1985, t. 7). Maria Strumff miała szansę zapoznać się z wydanymi po polsku pracami Zygmunta Ashkenazego: Leczenie ruchowe i mięsienie [Massage] (Lwów 1892) oraz Masaż i ruchy (Kinesiterapia). Książka Podręczna (Lwów 1897). Praca Izydora Zabłudowskiego Technika masażu po polsku ukazała się w 1904 roku, natomiast w 1883 roku opublikowano jego książkę Die Bedeutung der Massage fur die Chirurgie und ihre physiologische Grundlagen. Wcześniej, w 1868 roku, drukiem ukazała się rozprawa doktorska Johanna Metzgera zatytułowana Die Behandeling von Distorsiopedis mit Fricties, w której autor wyłożył podstawy masażu leczniczego.