HOME / BADANIE ŻYCIA I LUDZI / {NR STRONY}
HISTORIA RODZINNA
PACJENTKI
HISTORIE MIŁOSNE
ŻYCIE WEWNĘTRZNE
SPOSTRZEŻENIA NAD LUDŹMI W KOŃCU CZWARTEGO ROKU MEJ PRAKTYKI...
Z zimną krwią słucham opowiadań Panów z życia ich, coby dawniej było mnie raziło i nikt by sobie nie był pozwolił bez obrazy mi to opowiedzieć. Nie dziwię się niczemu. Bronię wszystkie kobiety, chyba że nie lubię. Pacjentki, które lubię ubieram w cnotę, albo tłumaczę, że gdyby były świętemi, nie miały by dla mnie uroku. Każdemu wolno robić co mu się podoba, zawsze znajduję okoliczności łagodzące. Niema dla mnie nic złego, zobojętniałam na wszystko. Za dużo wiem. Znam życie i ludzi z doświadczenia. Wszedłszy do przedpokoju wiem jaki porządek domowy. Po służbie poznam Pana. Byłam człowiekiem, ludzi ze mnie zrobili obumarłą na wszystko, wszystkie poczucia ludzkie we mnie zmartwiały. Dużo mam wrażeń, zawsze pamiętam najlepiej ostatnią pacjentkę jeśli sympatyczna, ale tylko jednej na prawdę zapomnieć nie mogę.
Och, jakie straszne refleksje przyszły mi do głowy nad formami światowemi. W tej chwili wróciłam z kolei, pacjentkę, którą tak niezwyczajnie polubiłam postanowiłam zobaczyć raz jeszcze, pierwszy raz ubraną, a może już Jej nie zobaczę nigdy. Stojąc, zdaleka ucieszyło mnie, że obsypana kwiatami bo tego warta, ale pierwszy raz w życiu byłam zazdrosną, widząc jak inni Ją całują, żegnają, ja która może szczerzej i serdeczniej nie dla formy życzyłam Jej szczęśliwej podróży, mogłam się przyjrzeć zdaleka, bo byłam tylko u Niej płatna, której zapewne na ulicy nie zna, jakież to straszne uczucie? jakie myśli nasuwają się, dopiero czuje się dla Rodziców wymówką, że mając rodzinę w najwyższych sferach przez skromność wycofali się z Niej, a w człowieku odzywa się ta rodowa duma! Ta nicość na świecie! Rodzimy się i umieramy jednakowo. Ta myśl, że przez kilka tygodni dotyka się Jej ciała z dużą swobodą, że Ją się lepiej zna jak wszyscy Ją otaczający, bo się Ją widzi piękną, naturalną, jak Ją Pan Bóg stworzył, świeżą po przebudzeniu, kiedy kobieta ma najwięcej uroku, a z chwilą kiedy Ci zapłaci nie wolno Ci rzucić „szczęśliwej podróży”. Ja jednak wpatrywałam się w Nią cały czas, jak biedny kochanek, który
Och, jakie straszne refleksje przyszły mi do głowy nad formami światowemi. W tej chwili wróciłam z kolei, pacjentkę, którą tak niezwyczajnie polubiłam postanowiłam zobaczyć raz jeszcze, pierwszy raz ubraną, a może już Jej nie zobaczę nigdy. Stojąc, zdaleka ucieszyło mnie, że obsypana kwiatami bo tego warta, ale pierwszy raz w życiu byłam zazdrosną, widząc jak inni Ją całują, żegnają, ja która może szczerzej i serdeczniej nie dla formy życzyłam Jej szczęśliwej podróży, mogłam się przyjrzeć zdaleka, bo byłam tylko u Niej płatna, której zapewne na ulicy nie zna, jakież to straszne uczucie? jakie myśli nasuwają się, dopiero czuje się dla Rodziców wymówką, że mając rodzinę w najwyższych sferach przez skromność wycofali się z Niej, a w człowieku odzywa się ta rodowa duma! Ta nicość na świecie! Rodzimy się i umieramy jednakowo. Ta myśl, że przez kilka tygodni dotyka się Jej ciała z dużą swobodą, że Ją się lepiej zna jak wszyscy Ją otaczający, bo się Ją widzi piękną, naturalną, jak Ją Pan Bóg stworzył, świeżą po przebudzeniu, kiedy kobieta ma najwięcej uroku, a z chwilą kiedy Ci zapłaci nie wolno Ci rzucić „szczęśliwej podróży”. Ja jednak wpatrywałam się w Nią cały czas, jak biedny kochanek, który